top of page

Posty na forum

Linski
02 mar 2020
In Depopulacja Polaków
*Choroby, epidemie, pandemie - czy zdarzają się przypadkowo czy raczej są wywoływane specjalnie do osiągnięcia jakiś określonych korzyści.
0
0
20
Linski
22 lut 2020
In Kultura, sztuka, tradycja
Popielec to pierwszy dzień Wielkiego Postu. W tym dniu, chrześcijanie udadzą się do kościoła na pokutną, popielcową mszę, w trakcie której księża posypywać będą głowy wiernych popiołem. Zwyczaj ten kultywowany jest do dziś. Ma przypominać każdemu wiernemu o nieuniknionej śmierci zgodnie ze słowami, że człowiek z prochu powstał i w proch się obróci. Obecnie obchodzenie Popielca ogranicza się właściwie do posypania głowy popiołem. Ale kiedyś, w różnych regionach dawnej Polski, dzień ten obchodzono nieco inaczej. Jednym z zapomnianych już zwyczajów popielcowych, był Podkurek - skromny, uroczysty posiłek spożywany o północy. Gdy o północy rozbrzmiewały dzwony kościelne, cichła muzyka, gasły światła, gospodyni domu wnosiła na stół półmisek przykryty pokrywką. Domownicy ustawiali się wokół półmiska, a pan domu unosił pokrywkę. Spod niej wylatywał ptak, którym najczęściej był wróbel. Na półmisku były śledzie, jajka i kubek mleka. Zaznaczyć trzeba, że odmówienie spożycia podkurka, traktowane było za wielki nietakt i było porównywalne do rezygnacji z podzielenia się opłatkiem. Podkurek spożywano w ciszy i smutku, a jego spożywanie zwiastowało rozpoczęcie Wielkiego Postu. Zwyczaj ten był kultywowany zarówno wśród bogaczy, jak i wśród chłopów. Po północy, spożywano również okrągły placek drożdżowy zwany popielnikiem. Spożywającym go miał uświadomić, że nadszedł czas postu, dlatego popielnik nie był doprawiony i ogólnie był niesmaczny. We wtorek o północy cichło zapustne granie. W wielu regionach Polski ten moment miał przypisane sobie zwyczaje. Skrzypka pakowano na taczki i wywożono ze wsi. Urządzano symboliczny pogrzeb basów. Szorowano garnki i wyparzano je, by nie został w nich żaden ślad po tłuszczu i zapachu mięsa na czas Wielkiego Postu. Nadchodził czas zadumy i pokuty. W sam Popielec najczęściej nie jedzono nic, tak jak i w Wielki Piątek. Z myślą o Bogu ofiarnie odmawiano sobie nawet postnego żuru, przyrządzanego z mąki żytniej lub owsianej oraz wody z dodatkiem skórki czarnego chleba i paru ząbków czosnku. Żur był najbardziej powszechną potrawą jadaną w czasie postu, a także śledzie. Gotowano te potrawy tradycyjne na wiele sposobów przez cały Wielki Post. Żur był potrawą i królewską i chłopską. Polska zalewajka z żytniego zakwasu z różnymi dodatkami, była potrawą przede wszystkim postną. Żur był zupą tanią i łatwą do przyrządzenia, w każdym niemal domu bowiem, stale znajdował się zakwas z żytniej mąki, niezbędny do pieczenia chleba. Choć obrzęd kościelny symbolizował nadchodzący czas zadumy, na wsiach, a także w mniejszych miastach, wśród prostych ludzi, znana była zabawa polegająca na posypywaniu sobie nawzajem głów popiołem. Inną zabawą, dominującą wśród prostych ludzi, było rozbijanie garnka pełnego popiołu tuż przed stopami danej osoby. Robili to chłopcy dziewczętom, a dziewczęta chłopcom. Garnki z popiołem rozbijano również o drzwi domów. Do tradycji popielcowej należy tak zwany przetak - w środę nad ranem w każdej karczmie przy wejściu wieszano przetak z popiołem. Sadzano na piecu małego chłopca, który pociągał za sznurek przymocowany do przetaka, za każdym razem, gdy ktoś przekraczał próg karczmy. W niektórych regionach rano w Popielec, na drogach wiodących do wsi i miasteczek pojawiała się charakterystyczna para dziada i baby, za których przebierali się mężczyźni. Dziad ubrany był w znoszone, podarte ubranie, a w ręku trzymał bat ze sznura konopnego oplecionego słomą, zwany korbaczem. Dziad i baba zatrzymywali napotkane wozy i wymuszali datki. Jeśli otrzymali datek, darczyńca otrzymywał podziękowanie w formie rymowanego wierszyka. Osoby, które nie chciały dać żadnych pieniędzy, otrzymywały symboliczną chłostę batem. Wierzono, że w okolicy, w której pojawi się charakterystyczny dziad z babą, plony zbóż na polach będą obfite. Do tradycji popielcowej należała też zabawa o nazwie kłoda popielcowa, szczególnie popularna zwłaszcza na wsiach i w małych miasteczkach. Zabawa polegała na przywiązaniu kawalerów i panien na wydaniu do kłody, która to symbolizować miała małżeńskie jarzmo i przeganianiu ich po ulicach. Z takim ciężarem na plecach udawali się w końcu do karczmy, tam mogli się wyzwolić stawiając wszystkim wódkę. Nazywało się to wyzwoliny. Zwyczaj ten był bardzo popularny w pierwszej połowie XVII w. Z biegiem lat zaczął jednak znikać i w XVIII w. spotkać go można było już tylko na wsi. Innym zwyczajem Środy Popielcowej były popłuczyny. Kobiety zbierały się w karczmach w większym gronie na tańce kobiet, na tak zwane - popłuczyny. Odbywały się też tzw. tańce na urodę lnu i konopi. Wierzono, że kto wyżej wyskoczy w tańcu, temu len i konopie wyżej wyrosną na polu. Do zwyczajów Środy Popielcowej, należała również zabawa kobiet w skoki na tzw. wysoki len, czyli urodzaj, oraz zwyczaj polegający na zaprzęganiu na ulicy młodych, niezamężnych dziewcząt do tzw. pnia z przyczepionym z tyłu szkieletem śledzia jako karę za to, że zwlekają z zamążpójściem. Żyjący w XVIII w. ks. Jędrzej Kitowicz tak przedstawił Popielec: „...Zaś przy kościołach w Wstępną Środę, po miastach ,,chłopcy, studencikowie czatowali na wchodzącą do kościoła białą płeć, której przypinali na plecach kurze nogi, skorupy od jajec, indycze szyje, rury wołowe i inne tym podobne materklasy; tak zaś to sprawnie robili, że się tego osoba dostająca nie czuła bo to plugastwo było uwiązane na sznurku lub nici, do końca której była przyprawiona szpilka zakrzywiona jak wędka, więc chłopiec do takich figlów wyćwiczony, byle się dotknął ową szpilką sukni, raz i figla na osobie zawiesił. Pięknie przybraną i wiele razy będąc dystyngowaną postępowała w kościół z dobra miną, gdy tymczasem wiszącym na plecach kawalcem pustym głowom śmiech z siebie czyniła, którym się sama, na koniec od kogo roztropnego uwolniona od wisielca, zarumienić musiała...” W miarę upływu dnia Środy Popielcowej, kończono wszystkie zabawy i tańce i dla wiernych rozpoczynał się czas wielkopostnej zadumy. Ludzie na wsiach, na czas Wielkiego Postu, ukrywali wszystkie przedmioty, które mogłyby naruszyć poważną atmosferę, takie jak instrumenty muzyczne, lustra, błyskotki. Również odzież, którą noszono od środy popielcowej, była bardzo skromna i wyłącznie w ciemnym kolorze. Popielec wiązał się też na wsi z wieloma zakazami, np. zakazem dotykania wrzeciona i przędziwa. Wierzono, że złamanie tego zakazu spowoduje, że nie udadzą się produkowane w gospodarstwie sery. Od czasów staropolskich zmieniło się wiele, zaginęły tradycyjne zwyczaje i obrzędy ludowe Środy Popielcowej, przetrwały jedynie w zapiskach z tamtego okresu i we wspomnieniach ludzi, którzy opowieści o tamtych zwyczajach pielęgnowali i przekazywali sobie z pokolenia na pokolenie.
Popielec. content media
0
0
9
Linski
21 lut 2020
In Zielona rewolucja
Koncerny spożywcze dbając o własne interesy, dodają do swoich wyrobów nadmierne ilości cukru, wykorzystują naszą słabość do słodkiego smaku i dlatego większość Polaków codziennie przekracza bezpieczną dla zdrowia dawkę cukru. Liczne badania naukowe jednoznacznie potwierdzają, że nadmiar spożywanego cukru bardzo niekorzystnie wpływa na funkcje poznawcze, upośledza pamięć i może poważnie uszkodzić mózg. Lobby cukrowe zatuszowało całą prawdę o szkodliwości cukru, który jest odpowiedzialny za choroby serca i całego układu krążeniowego, zwalając winę na naturalnie występujące w żywności tłuszcze. Przemysł spożywczy dobrze zna nasze słabości i wie jak bardzo cukier nas przyciąga. Dbając o własne interesy koncerny z tej branży od lat starają się tuszować i przedstawiać w błędnym świetle prawdę dotyczącą efektów dodawanego do żywności cukru na zdrowiu konsumentów. Niestety okazuje się, że prawda jest tylko jedna i bardzo smutna: dodawany do żywności cukier w nadmiernych ilościach – i to wcale nie tylko ten rafinowany – dosłownie dewastuje nasze ciała i umysły! Przeciętny mieszkaniec wysoko uprzemysłowionych krajów spożywa dziennie równowartość ponad 20 (80g) łyżeczek rafinowanego cukru? To stanowczo za dużo, aby zachować dobry stan zdrowia! Według American Heart Association kobiety absolutnie nie powinny przekraczać dziennej dawki 6 łyżeczek (24g) białego cukru, natomiast panowie mogą bezpiecznie spożywać do 9 łyżeczek (36g). Zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia, której zalecenia dotyczące bezpiecznej konsumpcji cukru są jeszcze bardziej restrykcyjne, dzieci nie powinny przekraczać dziennej dawki 3 łyżeczek (12g) cukru! Wszystko co spożywane powyżej rekomendowanych dawek cukru, może mieć dewastacyjny wpływ na zdrowie! Ile cukru jest w napojach słodzonych? Najwięcej dodawanego cukru znajduje się - na co sama nazwa tej grupy produktów wskazuje - w słodzonych napojach. Zakładając, że kostka cukru waży 5g, oto zawartość cukru w jednym litrze popularnych trunków dostępnych w polskich sklepach: Coca Cola 106g - 21,2 kostki Tiger 108g - 21,6 kostki Powerade 33g - 6,6 kostki Mirinda 129g - 25,8 kostki Lipton Ice tea 69g - 13,8 kostki Dr Pepper 69g - 13,8 kostki Cherry Coke 106g - 21,2 kostki Schweppes Tonic 89g - 17,8 kostki Pepsi 110g - 22 kostki Mountain dew 124g - 24,8 kostki Oranżada Hellena 91g - 18,2 kostki Kinley tonic 94g - 18,8 kostki Nestea 75g - 15 kostek Tymbark wiśnia-jabłko 100g - 20 kostek Fanta pomarańczowa 92g - 18,4 kostki Sprite 100g - 20 kostek Lemoniada Tymbark 15,2g - 3,04 kostki Pepsi twist 117g - 23,4 kostki 7Up 107g - 21,4 kostki Fanta cytrynowa 112g - 22,4 kostki Burn 66g - 13,2 kostki Red bull 108g - 21,6 kostki Cukier a ludzki mózg. Naukowcom już dawno temu udało się udowodnić, że cukier działa na nasz mózg niczym narkotyk i bardzo szybko nas od siebie uzależnia. Wykazano, że cukier silniej niż kokaina stymuluje tak zwany mechanizm nagrody w mózgu! Okazuje się, że głównie z tego powodu cukier może silniej nas uzależniać niż ten nielegalny narkotyk! Skutki uboczne uzależnienia od cukru są podobne do tych, które występują u narkomanów. Najczęściej zauważane są mocne wahania nastroju, silne bóle głowy, depresja, przewlekłe zmęczenie no i oczywiście stopniowe wyniszczenie całego organizmu. Pomimo, iż glukoza (pewna odmiana cukru) jest dla ludzkiego mózgu niezbędnym do pracy paliwem, to niestety jej nadmiar może znacznie upośledzać funkcje tego narządu. Badania nad cukrzykami wykazują progresywne uszkodzenie mózgu, co prowadzi do upośledzeń w uczeniu się, pamięci, prędkości motorycznej i innych funkcji poznawczych. Ponadto okazuje się, że nawet u osób nie chorujących na cukrzycę wyższe spożycie cukru skutkuje gorszymi wynikami w testach funkcji poznawczych. Uważa się, że te efekty wynikają z połączenia hiperglikemii, nadciśnienia, insulinooporności i podwyższonego cholesterolu. Obrazowe badania mózgu wykazują, że u młodych i generalnie zdrowych ludzi zdolność przetwarzania emocji jest upośledzona podwyższonym poziomem glukozy we krwi. Wyniki jeszcze innych badań naukowych jednoznacznie dowiodły, że cukrzyca typu 2 zwiększa poczucie smutku i lęku w fazie ostrej hiperglikemii (podwyższony poziom cukru we krwi). Cukier główną przyczyną chorób serca. Większość ludzi za choroby naczyniowo-sercowe niesłusznie obwinia tłustą dietę. To prawda, że tłuszcze utwardzane, tak zwane tłuszcze trans, są przyczyną wielu poważnych chorób serca, lecz - w rzeczywistości - głównym winowajcą większości schorzeń układu krążeniowego - w tym głównie serca – jest cukier! Jak to możliwe? Otóż w roku 2016 r. wykryto i ujawniono publicznie ogromny skandal związany z przemysłem cukrowniczym, z którego jasno wynika, że lobby cukrowe w pełni sfinansowało specjalnie spreparowane badania, przeprowadzone przez naukowców Harvardu w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Okazuje się, że lobby cukrowe słono opłacało naukowców, by w poszukiwaniu przyczyn chorób serca, skupiali się bardziej na naturalnie występujących w żywności tłuszczach niż na dodawanym do niej cukrze. W roku 2014 niezależni naukowcy dowiedli, że to wcale nie tłuszcz, lecz cukier stanowi główną przyczynę chorób układu krążeniowego. W efekcie skrupulatnie przeprowadzonych badań, jednoznacznie udowodniono, że osoby pozyskujące od 17 do 21 procent dziennej dawki kalorycznej z dodawanego do żywności cukru, są średnio aż o 38 procent bardziej narażone na śmierć z powodu incydentów sercowo-naczyniowych, w porównaniu do populacji, której dieta zawiera do 8 procent cukru! Cukier prowadzi do stłuszczenia wątroby. Choć główną przyczyną stłuszczenia wątroby jest dziś choroba alkoholowa, zwiększone ryzyko otłuszczonej wątroby w skutek nadmiernej konsumpcji cukru to kolejny powód, aby go radykalnie ograniczyć w codziennej diecie! Otłuszczenie wątroby to schorzenie, które ma miejsce, gdy w wątrobie budowana jest tkanka tłuszczowa. Pomimo, iż dolegliwość ta początkowo może nie dawać poważnych objawów, stłuszczenie wątroby uznawane jest przez lekarzy jako pierwszy etap jej przewlekłego uszkodzenia. Jak wynika z tego dokumentu, osoby codziennie spożywające słodzone napoje, są o wiele bardziej narażone na otłuszczenie wątroby, niż te, które takich napojów nie piją. Nadmiar cukru, a nieszczelność jelit i zaburzenia metaboliczne. Nadmiar cukru może poważnie zaburzać naturalną florę bakteryjną obecną w naszych jelitach. Dlaczego? Otóż cukier jest idealnym pokarmem zarówno dla bytujących w naszych jelitach drożdży, jak i dla bakterii, także tych, które są dla nas bardzo niekorzystne. Ich nadmiar może przyczynić się do uszkodzeń ścianek jelit, co może doprowadzić do ich tak zwanej nieszczelności. Choć w medycynie zachodniej taka choroba oficjalnie nie istnieje, jest ona coraz częściej opisywana w specjalistycznej literaturze zdrowotnej. Nieszczelność jelit, czyli obecność drobnych dziurek na ich ściankach, może prowadzić do poważnych komplikacji zdrowotnych, gdyż znajdująca się w jelitach treść (w tym również groźne toksyny) może bezpośrednio przedostawać się do krwiobiegu, co z kolei może skutkować otyłością i innych problemami metabolicznymi. Ponadto w roku 2014 naukowcom udało się udowodnić, że osoby regularnie spożywające słodzone napoje gazowane często cierpią na poważne zaburzenia metaboliczne, a telomery ich komórek są przeważnie krótsze niż przeciętna dla danego wieku, co jest oznaką zmniejszonej długowieczności i przyspieszonego starzenia się komórek całego ciała. Spożywanie nadmiernych ilości cukru może być przyczyną uszkodzeń ścianek jelit i ich nieszczelności, co może prowadzić do poważnych zaburzeń metabolicznych z otyłością łącznie. Cukrzyca i nowotwory. Wyniki badań naukowych z roku 2013 wykazują, że każde 150 kalorii pozyskane dziennie z dodawanego do żywności cukru (jest to mniej więcej kaloryczność cukru zawartego w przeciętnym słodzonym napoju) zwiększa ryzyko cukrzycy typu 2 o około 1.1 procent. Cukrzyca to niestety nie wszystko! Naukowcom udało się powiązać kilka typów nowotworów ze zwiększoną konsumpcją różnego rodzaju dodawanych do żywności cukrów. Na przykład cukier rafinowany zwiększa ryzyko raka przełyku, podczas gdy dodawana do żywności fruktoza zwiększa ryzyko raka jelita cienkiego. Jeszcze inne badania potwierdzają związek zachodzący pomiędzy dodawanymi do żywności cukrami, a rakiem okrężnicy, płuc i piersi. Naukowcom udało się powiązać spożywanie nadmiernych ilości niektórych cukrów prostych z konkretnymi typami nowotworów. Wszechobecny cukier! Czego unikać? Różne rodzaje cukru są masowo dodawane do żywności. Czytaj zawsze skład produktów, które spożywasz i nie daj się zwieść naturalnie lub egzotycznie brzmiącym nazwom. Cukier nie jedno ma imię! Świadomie wybieraj produkty o jak najniższej zawartości cukrów prostych. Oto przykłady popularnych nazw różnego rodzaju cukrów, których generalnie warto spożywać jak najmniej: cukier rafinowany; bezwodna dekstroza; melasa; nektary (na przykład nektar brzoskwiniowy lub gruszkowy); sacharoza; brązowy cukier; cukier puder cukierniczy; syrop kukurydziany; syrop jęczmienny; syrop glukozowo-fruktozowy; maltodekstryna cukier inwertowany; laktoza (to też cukier); syrop słodowy; maltoza; glukoza; fruktoza; syrop kukurydziany o wysokiej zawartości fruktozy. Jeśli lubisz słodki smak, postaw na świeże owoce! Spożywając je uzyskasz satysfakcjonującą słodycz i dodatkową zaletę błonnika owocowego, przeciwutleniaczy i substancji fitochemicznych, które ograniczają wzrost cukru we krwi i blokują jej negatywne skutki. (źródło: HealthyPassions)
Masowo truci i otępiani cukrem. content media
0
0
16
Linski
19 lut 2020
In Kultura, sztuka, tradycja
Ostatni czwartek przed Wielkim Postem, w kalendarzu chrześcijańskim to Tłusty Czwartek, rozpoczyna on ostatni tydzień karnawału. W dawnej Polsce ostatnie dni karnawału były czasem hucznych zabaw, tańców i tłustego jedzenia. Tłusty Czwartek otwierał Zapusty i w tym czasie dozwolone, a nawet wskazane było obżarstwo. Tłusty Czwartek był świętem przepysznego jedzenia. Tego dnia na polskich stołach gościły w dużych ilościach mięsiwa, słodkie wypieki i tłuste potrawy. Nie brakowało również pęt kiełbasy, boczku, słoniny, kapusty ze skwarkami. Na pańskich stołach królowały sztuki mięsa z drobiu i dziczyzny, wyszukane pasztety i różnego rodzaju wyborne wysokoprocentowe napoje. Gospodynie smażyły pełne półmiski słodkich racuchów, pampuchów, faworków zwanych chrustem lub chruścikami, oraz pulchnych ciast. Ostatkowe uczty były ostatnią okazją do napełnienia żołądków przed okresem Wielkiego Postu. Tłuszcz i cukier od dawna symbolizowały bogactwo i dobrobyt, dlatego ich przygotowanie i zjedzenie w dużej ilości miało zapewnić pomyślność w rozpoczynającym się nowym cyklu życia przyrody. Pączki pojawiły się na polskich ziemiach w XVI wieku i na stałe zapisały się w polskiej kuchni. Choć pączki w XVI stuleciu, nie przypominały tych, którymi delektujemy się obecnie, wówczas były to buły z żytniego ciasta chlebowego, nadziewane słoniną smażone na smalcu. Słodkie racuchy, pączki i chrusty pojawiły się w następnych wiekach. Jeszcze w pierwszych dziesięcioleciach ubiegłego stulecia pączki smażono, zgodnie recepturą sprzed wieków, a więc głównie z kęsów rozwałkowanego i zawijanego ciasta, na rozgrzanym smalcu . Jak pisał ks. Jędrzej Kitowicz w swoim dziele z XVIII wieku "Opis obyczajów za panowania Augusta III": "Skoro się nacisnęło do Polski kucharzów Francuzów i rodacy wydoskonalili się w kucharstwie, (...). Ciasta także francuskie, torty, biszkopty i inne, pączki nawet - wydoskonaliło się to do stopnia jak najwyższego. Staroświeckim pączkiem trafiwszy w oko, mógłby go był podsinić, dziś pączek jest tak pulchny, tak lekki, że ścisnąwszy go w ręku, znowu się rozciąga i pęcznieje jak gąbka do swojej objętości, a wiatr zdmuchnąłby go z półmiska". Kulisty kształt pączka pochodzi z XVIII wieku, gdy zaczęto używać do wypieku drożdży, przez co ciasto stało się bardziej puszyste, powszechne jest przekonanie, że idealny pączek jest puszysty i jednocześnie lekko zapadnięty. Natomiast jasna obwódka dookoła pączka ma świadczyć o tym, że ciasto smażone było na świeżym tłuszczu. Do zapustowych słodkich, regionalnych przysmaków na Pomorzu, należą smażone na smalcu kaszubskie plińce i purcle oraz grochowinki kociewskie, będące rodzajem chrustów. Plińce są smażonymi na smalcu lub oleju małymi plackami, z ziemniaków startych na tarce, z dodatkiem jajek, mąki, maślanki i soli. Polewano je śmietaną i posypywano cukrem. Na Kaszubach smażono też ruchacze, będące plackami z ciasta drożdżowego. Natomiast purcle, czyli małe pączki, formuje się z ciasta wyrabianego z mąki z dodatkiem drożdży, jaj, cukru, mleka, masła i kieliszka spirytusu. Ich nadzienie stanowią powidła. Purcle smaży się na rozgrzanym smalcu albo oleju, a potem posypuje cukrem pudrem. Jeżeli nie są nadziewane, nakłada się na nie konfiturę. Obecnie Purcle znajdują się na liście polskich produktów tradycyjnych. Do Trójmiasta zwyczaj i receptury smażenia pączków w Tłusty Czwartek przywieźli warszawscy cukiernicy, którzy osiedlili się w nim zaraz po wojnie. Tłusty Czwartek to nie tylko uczty i potrawy tłustoczwartkowe to również czas hucznych zabaw, które rozpoczęte w tym dniu trwały do ostatnich minut ostatkowego wtorku. Wyjątkowe świętowanie składało się na tradycyjny Tłusty Czwartek w Krakowie i okolicach. Według legendy w XVII wieku w Krakowie żył wójt Comber, który słynął z surowego charakteru i braku życzliwości względem kobiet. Zakończył on swoje życie w Tłusty Czwartek, a jego śmierć tak ucieszyła krakowskie przekupki, że postanowiły co roku świętować w tym dniu tzw. Babski Comber, czyli kobiece spotkania połączone z huczną zabawą. Była to dla wielu kobiet jedyna okazja w roku do zabawy bez męża, wizyty w karczmie i radosnego świętowania. W Tłusty Czwartek i w ostatnie dni karnawału, kobiety tańczyły na len i konopie. Wysokie podskoki przy wtórze powtarzanych życzeń, miały na celu zapewnienie urodzajnych zbiorów i pełnych spichlerzy w danym roku. Odbywały się też wesołe pochody, mające przynieść uczestnikom szczęście i pomyślność. Podczas takich pochodów grała głośno muzyka i slychać było śpiew, a na czele znajdowały się znane z kolędniczych obrzędów: kurka, turoń, koza, niedźwiedź, bocian, żuraw i konik. Karnawał był kiedyś okresem zalotów, swatów, oświadczyn i ślubów, idealnym czasem na znalezienie kandydata na męża lub żonę. Jeśli jednak ktoś, komu wiek pozwalał na zawarcie małżeństwa, pozostawał bez pary, w ostatnie dni przed Wielkim Postem, zostawał drogo ukarany, ponieważ w dawnej Polsce najważniejszym obowiązkiem każdego człowieka, było założenie rodziny, spłodzenie potomstwa i przedłużenie rodu. Kawalerów i panny w zapustowy wtorek zaprzęgano do drewnianej kłody i przepędzano przez wieś lub główne ulice miast. Dla gapiów zwyczaj ten był okazją do śmiechu, dla zaprzęgniętych - powodem do wstydu. Ostatnie sześć dni kończących karnawał w dawnej Polsce obchodzono szczególnie smacznie i głośno. Ostatkowe zabawy przeciągały się od jednego do drugiego dnia, a śpiewom i hulankom nie było końca. We wtorek przed Popielcem pojawiał się barwny i wesoły pochód przebierańców pielgrzymujących od domu do domu. Dzięki którym ostatnie karnawałowe zabawy stawały się jeszcze bardziej kolorowe. Przebierańcy odgrywali żartobliwe scenki, śpiewali pieśni i wygłaszali oracje, czyniąc przy tym wiele hałasu i wrzawy. Przebierańców, którzy chodzili po domach, witano radośnie, ponieważ takie odwiedziny miały zwiastować danemu domowi, szczęście i dostatek przez cały rok. Przebierańcy zbierali datki, za które organizowali później wspólną zabawę. Kończono ją punktualnie we wtorek o północy. Następnego dnia wszyscy spotykali się w kościele na mszy popielcowej. Obecnie w Polsce większość zwyczajów związanych z Tłustym Czwartkiem odeszło w niepamięć, nadal jednak żywa jest tradycja jedzenia w tym dniu pączków. "Powiedział Bartek, że dziś Tłusty Czwartek, a Bartkowa uwierzyła, dobrych pączków nasmażyła"– mówi staropolskie przysłowie. Według jednego z przesądów, jeśli ktoś w Tłusty Czwartek nie zje ani jednego pączka - w dalszym życiu nie będzie mu się wiodło. Z naszą polską tradycją jedzenia tłustoczwartkowych pączków wiążą się jeszcze inne przysłowia: "Gdy w Tłusty Czwartek człek w jedzeniu pofolguje, łaskawy Pan Bóg grzech obżarstwa daruje", "Tłusty Czwartek pączkami fetuje, a od Popielca ścisły post szykuje", "Kto w Tłusty Czwartek nie zje pączków kopy, temu myszy zniszczą pole i będzie miał pustki w stodole".
Tłusty Czwartek i Zapusty. content media
0
0
7
Linski
16 lut 2020
In Polskie jadło
Składniki: 2 jajka 3 łyżki cukru 1 torebka cukru waniliowego lub zapach do ciasta waniliowy 1,5 kostki sera białego (tłustego) 1 szklanka mąki Jajka, cukier i cukier waniliowy (lub zapach waniliowy) ubijamy, dodajemy mąkę i mieszamy, dodajemy ser biały i mieszamy na jednolitą masę. Formujemy kulki lekko spłaszczamy i obtaczamy w mące. Smażymy na oleju, zanurzone do połowy, z obu stron, na wolnym ogniu.
Szybkie pączki z serem. content media
0
0
4
Linski
16 lut 2020
In Polskie jadło
Składniki: 50 dag mąki 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia. 15 dag cukru 3 jajka 15 dag masła szczypta soli oraz zapach do ciasta ( taki jaki lubimy, ja lubię arakowy), cukier puder do posypania. Masło utrzeć z cukrem, mąkę zmieszać z proszkiem i szczyptą soli, dodać do masła, wbić jajka, dodać zapach do ciasta, wyrobić masę mikserem najpierw na wolnych, potem na szybszych obrotach. Wyrobić ciasto ręką, uformować wałeczki, odkrawać po kawałku i formować kulki. Wrzucać na rozgrzany olej, smażyć parę minut, wyjmować łyżką cedzakową, układać na bibułkowych serwetkach, żeby ściekł nadmiar tłuszczu. Jeszcze ciepłe posypać cukrem pudrem.
Łatwe mini pączki. content media
0
0
4
Linski
16 lut 2020
In Polskie jadło
Składniki: 250 g serka homogenizowanego 2 szklanki mąki 2 jajka 1 łyżka masła 1 łyżka cukru 3 łyżeczki cukru waniliowego 1 łyżeczka sody oczyszczonej Olej do smażenia, cukier puder do posypania. Wszystkie składniki wymieszać, rozwałkować na parę milimetrów i wycinać. Wrzucać na rozgrzany olej, smażyć z obu stron na małym ogniu. Gotowe oponki oprószyć cukrem pudrem.
Oponki serowe. content media
0
0
5
Linski
15 lut 2020
In Miejsca i krajobrazy
Na Górnym Śląsku, w Bieruniu Starym znajduje się jedyne w Polsce sanktuarium św. Walentego. Ten niewielki, drewniany kościółek św. Walentego z XVII wieku, decyzją władz kościelnych, podniesiony został do godności sanktuarium w 2015 roku i stał się pierwszym w Polsce sanktuarium św. Walentego. Od wielu pokoleń ludzie uznają to miejsce za święte i pielgrzymują do "Walencinka". Sanktuarium posiada autentyczne relikwie patrona parafii św. Walentego, sprowadzone 28 lutego 1961 r., które znajdują się w krucyfiksie nad tabernakulum. A ze względu na rozpowszechnienie kultu świętego Walentego oraz ilość pielgrzymów przybywających do parafii, od 2003 roku święty Walenty stał się także patronem miasta. Wśród wielu dzieł, które posiada Sanktuarium św. Walentego wymienić należy ośmiogłosowe organy pochodzące z 1650 roku, stanowią one jedne z najcenniejszych tego typu instrumentów na terenie Górnego Śląska. Od 2018 roku Sanktuarium św. Walentego w Bieruniu ma nowy dzwon, dzwon św.Walentego, którego poświęcenie odbyło się 13 lutego, na mszy, odprawionej przez metropolitę katowickiego abp Wiktora Skworca. W wigilię odpustu św. Walentego po mszy świętej następuje procesja do figury i do sanktuarium św. Walentego, patrona miasta. Odpust św. Walentego w Bieruniu, to prawdopodobnie jedyny odpust, który nie jest przekładany na niedzielę, odbywa się zawsze w dniu tygodnia, w którym 14 lutego wypada. Tak więc tradycyjnie w tym dniu do Bierunia przybywają tłumnie goście. Przyjeżdżają przede wszystkim, by wziąć udział w mszach, które w różnych intencjach odprawiane są przede wszystkim w drewnianym, zabytkowym sanktuarium św. Walentego. Od 2015 odpust to nie tylko uroczystości w kościele, ale również atrakcje odpustowe na rynku miasta, występy, stoiska z różnościami, tradycyjne kramy z zabawkami i słodyczami (m. in. bieruńskimi całuskami - czyli ciasteczkami biszkoptowymi w kształcie ust, nadziewanymi kremem), również stoisko Urządu Miasta, gdzie są dostępne gadżety i pamiątki związane z Bieruniem, a także zabawy takie jak fotobudka, test wiedzy o św. Walentym i koło fortuny itd. Walentynki to świecka i stosunkowo młoda tradycja w Polsce. Świętowanie w dzień św. Walentego w Bieruniu ma natomiast silny wymiar religijny i długą historię.
Sanktuarium św. Walentego w Bieruniu Starym. content media
0
0
7
Linski
12 lut 2020
In Uroczystości patriotyczne
W 67 rocznicę śmierci generała Augusta Emila "Nila" Fieldorfa odbędą się obchody upamiętniające narodowego bohatera, który walczył przeciwko niemieckiej okupacji, a następnie po sfingowanym procesie, został skazany na śmierć przez komunistyczne władze PRL. W poniedziałek 24 lutego 2020 o godz. 18:00 przy tablicy upamiętniającej gen. "Nila", znajdującej się w Łodzi przy ul. Próchnika 39, odbędą się uroczystości: przemówienia, złożenie kwiatów i zapalenie zniczy. Następnie przejdziemy pochodem do kościoła garnizonowego pw św. Jerzego przy ul. Św. Jerzego 9. gdzie o godz. 19:00 odbędzie się Msza Święta w Klasycznym Rycie Rzymskim w intencji Ojczyzny i ofiar komunizmu. Organizatorami wydarzenia są: Klub imienia Romana Dmowskiego. Porozumienie Środowisk Patriotycznych Regionu Łódzkiego. Akcja Narodowa.
24 lutego w 67 rocznicę śmierci generała Augusta Emila "Nila" Fieldorfa - obchody upamiętniające. content media
0
0
2
Linski
05 lut 2020
In Uroczystości patriotyczne
19 lutego 2020 godz. 18:00, Łódź, plac Dąbrowskiego. odbędzie się Marsz Pamięci kpt. Stanisława Sojczyńskiego "Warszyca". Szczegółowe informacje: g.17:50 zbiórka uczestników marszu (przed Budynkiem Sądu Sąd Okręgowy w Łodzi, plac Dąbrowskiego 5, 90-921 Łódź) 18:00 uformowanie orszaku flagi; 18:20 przemarsz pod Pomnik Ofiar Komunizmu (<1km - ok. 15 minut); 18:30 uroczystości pod pomnikiem; 19:00 zakończenie. Organizatorami marszu są: marszlodz.pl Ruch Kontroli Wyborów Łódź Fundacja Imienia Stanisława Pomian-Srzednickiego
Marsz Pamięci kpt. Stanisława Sojczyńskiego "Warszyca". content media
0
0
4
Linski
05 lut 2020
In Uroczystości patriotyczne
Instytut Pamięci Narodowej Oddział w Łodzi zaprasza 12 lutego na spotkanie w rocznicę 125 - rocznicy urodzin kpt. Stefana Pogonowskiego - symbolu łódzkich bohaterów wojny polsko-bolszewickiej. Spotkanie ma być wyrazem hołdu dla wszystkich mieszkańców Łodzi i województwa, zaangażowanych w walkę z bolszewickim najazdem. Organizatorzy przewidują okolicznościowe przemówienia oraz złożenie kwiatów i zniczy przy grobie kpt. Pogonowskiego. Spotkanie rozpocznie się o godz. 11:00 przed bramą na część katolicką Starego Cmentarza w Łodzi (ul.Ogrodowa 39/43, 91-071).
125 - rocznica urodzin kpt. Stefana Pogonowskiego. content media
0
0
5
Linski
05 lut 2020
In Miejsca i krajobrazy
Stare Miasto w Zamościu zbudowano według włoskich wzorów miasta idealnego. Piękne renesansowe Stare Miasto zaprojektowano na planie gwiazdy. Za sprawą unikalnego zespołu architektoniczno-urbanistycznego Starego Miasta, miasto Zamość nazywane jest „perłą renesansu”, „miastem arkad” i „Padwą północy". W centralnym punkcie Starego Miasta znajduje się Ratusz wbudowany w układ kamienic. Wieża Ratusza ma 52 m wysokości. Codziennie w południe z Ratusza grany jest hejnał na trzy strony świata. Zamojski hejnał nie jest grany w stronę Krakowa, ponieważ według legendy Jan Zamoyski (kanclerz i hetman koronny nadał miastu w 1580 prawa miejskie, a w 1589 uczynił Zamość stolicą Ordynacji Zamojskiej) nie lubił tego miasta. Bernardo Morando zaprojektował zamojską starówkę według planu miast włoskich i miast idealnych w oparciu o koncepcję antropomorficzną. „Głową” miał być pałac Zamoyskich, zaś kręgosłupem ulica Grodzka. Ramiona i rękami było siedem bastionów otaczających miasto. Wokół starówki znajdują się dwa rynki: Rynek Solny oraz Rynek Wodny będące organami wewnętrznymi. Na starówce przy ulicy Ormiańskiej znajdują się manierystyczno – barokowe kamienice ormiańskie: Kamienica Pod Madonną lub Sołtanowska (żółta); Kamienica Pod Małżeństwem lub Szafirowa (niebieska); Kamienica Pod Aniołem, Pod Lwami lub Bartoszewiczów (czerwona); Kamienica Rudomiczowska (ciemnożółta); Kamienica Wilczkowska (zielona). Do staromiejskich zabytków zalicza się zabytkowa, renesansowa Katedra Zmartwychwstania Pańskiego i św. Tomasza Apostoła  – zbudowana w XVI wieku wedługo projektu Bernardo Morando, którą ufundował założyciel miasta Jan Zamoyski. Jest to katedra o typie bazylikowym, z wyższą nawą główną ze sklepieniami kolebkowymi oraz lunetami, sięgającą 20 m, oraz niższymi nawami bocznymi. Dziś prowadzą do niej 3 wejścia – poza głównym od zachodu, również 2 boczne przez dawne kaplice (od północy i południa). Pod nawą główną można zejść do krypty, w której pochowani są Zamoyscy. Wewnątrz Katedry znajduje się 9 kaplic, po 4 w obu niższych nawach bocznych, oraz jedna przy prezbiterium. Poszczególne kaplice, wyposażone są w bogate, cenne obiekty, ołtarze, obrazy, które poświęcone są różnym postaciom i osobom. Przy katedrze, wznosi się późnobarokowa dzwonnica, wybudowana w II połowie XVIII wieku; większej przebudowy dokonano w okresie międzywojennym minionego stulecia. Biją tu trzy dzwony: "Jan", największy z XVII w. "Wawrzyniec" z XVIII w. oraz "Tomasz" z XVIII wieku. W sezonie letnim dzwonnica udostępniona jest dla zwiedzających i stanowi atrakcyjny punkt widokowy na Stare Miasto. Katedra pełni także rolę kościoła parafialnego. W obrębie tej parafii znajduje się także inny kościół na Starym Mieście – rektoralny kościół św. Katarzyny. W czasie II wojny światowej w podziemiach kościoła św. Katarzyny był przechowywany „Hołd Pruski” Jana Matejki. W 1992 r. zamojskie Stare Miasto, zostało wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.
Stare Miasto w Zamościu. content media
0
0
4
Linski
05 lut 2020
In Miejsca i krajobrazy
Na wyspie Wolin znajduje się najwyższe w kraju wybrzeże klifowe. Klify ciągną się tu na przestrzeni 15 km. Najwyższy klif - Gosań - 93,4 m n.p.m., jest najwyższym wzniesieniem polskiego wybrzeża, opada na wąską, kamienistą plażę, prawie pionową ścianą. Można się na niego wspiąć i zobaczyć niemal całą Zatokę Pomorską, Międzyzdroje, Świnoujście, a nawet Ahlbeck na wyspie Uznam. Wybrzeże klifowe znajduje się na wyspie Wolin, w granicach Wolińskiego Parku Narodowego. Rozciąga się na przestrzeni 15 km na wschód od Międzyzdrojów do Świętej Kępy. Stromo nachylone ku północy wybrzeże opada w stronę Zatoki Pomorskiej.  Wolińskie klify są, jak wszystkie tego typu wybrzeża, wynikiem współdziałania morza i lądu. Stanowią one część Pasma Wolińskiego, czyli zalesionego wału morenowego. Siły fal morskich, wód opadowych, grawitacji i niszczącej działalności wiatru przyczyniają się do nieustannego osypywania się zboczy. To sprawia, że na plaży można zobaczyć rumowiska kamieni i stożki osypiskowe. Klify stale się cofają. Szacuje się, że brzeg przesuwa się ok. 1 m rocznie. Klify można podziwiać idąc plażą, szlakiem nadmorskim. Widać wtedy najlepiej jak wyglądają zbocza, a szczególnie ich stromość. Warto jednak także wejść na kilka punktów widokowych na szczytach wzniesień. Piękne widoki oferują między innymi Kawcza Góra oraz Gosań.
Klify na wyspie Wolin. content media
0
0
6
Linski
05 lut 2020
In Miejsca i krajobrazy
W miasteczku Wągrowiec na Pojezierzu Wielkopolskim można oglądać jedyne nie tylko w Polsce, ale też w Europie, jedno z zaledwie dwóch na całym świecie, skrzyżowanie rzek. Rzeki Wełna i Nielba przecinają się prawie pod kątem prostym, a następnie każda z rzek, prawie nie mieszając wód, płynie dalej swoim własnym korytem. Dzięki różnym właściwościom fizykochemicznym wody jednej rzeki mogą przepłynąć ponad wodami tej drugiej, nie zakłócając jej przebiegu. Bardzo efektowne skrzyżowanie rzek w Wągrowcu, zostało stworzone podczas prac melioracyjnych przez zakon Cystersów w XIX w. Zapewnili oni w ten sposób miastu ochronę przed powodziami i zagwarantowali dopływ odpowiedniej ilości wody do napędzania młyna miejskiego. Warto wspomnieć, że miasto Wągrowiec, prócz atrakcji turystycznej jaką jest niewątpliwie skrzyżowanie rzek, stanowi początek jednej z osi Szlaku Piastowskiego. Trasa biegnąca z Wągrowca znajduje swój koniec w oddalonym o około 270 kilometrów Kaliszu.
Skrzyżowanie rzek w Wągrowcu.  content media
0
0
7
Linski
05 lut 2020
In Miejsca i krajobrazy
Rżuchów to niepozorna wieś położona w województwie świętokrzyskim, w której mieszka około 300 mieszkańców. Jest jednak znanym w całej okolicy ośrodkiem kulturalnym. Tu w starej wiejskiej stodole, mieści się bowiem "Dom Spokojnej Książki" - miejsce szczególne i wyjątkowe. Właśnie tu znalazły schronienie stare niepotrzebne książki. Księgozbiór liczący sobie około 15 tysięcy egzemplarzy, zawiera klasykę literatury, literaturę popularną, książki specjalistyczne i unikaty, jak np. podręcznik do nauki języka suahili, słownik japońsko–arabski, książki napisane Braillem czy wydania z początków ubiegłego wieku. Docierają tu stare książki z całej Polski, a nawet z zagranicy. W "Domu Spokojnej Książki" można nie tylko oddać swoje zbiory albo wypożyczyć, ale również zabrać ze sobą. Ta nietypowa "biblioteka" pełni funkcję domu kultury i przystosowana jest do różnorakich działań kulturalnych i artystycznych. Odbywają się w tu warsztaty teatralne i literackie, fotograficzne i filmowe. Właściciele "Domu Spokojnej Książki" - Monika i Piotr Kogutowie planują utworzenie bazy, dzięki której będzie można zamówić wybrane egzemplarze. Żeby odwiedzić to niezwykłe miejsce albo przywieźć swój zbiór, pamiętajmy, że trzeba się wcześniej umówić.
"Dom Spokojnej Książki" - Rżuchów. content media
0
0
2
Linski
05 lut 2020
In Książki historyczne
"Chciałbym serdecznie polecić pracę mgr Krzysztofa Żabierka (…). Jest to wartościowe opracowanie, ukazanie się którego, w tym szczególnym jubileuszowym roku, jest ze wszech miar wskazane i oczekiwane. Przybliży ono nie tylko niezręczną obecnie, z racji na źle pojętą poprawność polityczną, bohaterska postawę Lwowa w walce o polskość i Polskę, ale i będzie hołdem licznym bohaterom, którzy oddali życie dla Ojczyzny na tamtej ziemi kresowej. Nie zapominajmy, że Orlę Lwowskie spoczywa w Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie i jest Symbolem Męstwa i Zwycięstw Oręża Polskiego!" – w tych słowach popularny historyk prof. Włodzimierz Osadczy poleca najnowszą książkę publicysty wPrawo.pl, historyka Krzysztofa Żabierka pt. „Gród co Semper był Fidelis. Wojenna historia Lwowa w latach 1918-1944”. Z recenzją prof. Osadczego nie sposób się nie zgodzić. W książce napisanej językiem bardzo przystępnym, autor zawarł masę niezbitych dowodów świadczących o polskości Lwowa, bohaterskości jego obrońców, a zwłaszcza znaczeniu tego miasta i Kresów dla narodu polskiego. Krzysztof Żabierek wskazał na antypolonizm od lat hodowany wśród Ukraińców przy jawnej kolaboracji z niemieckimi nazistami i nie omieszkał wskazać, po której stronie Żydzi opowiedzieli się w wojnie polsko-ukraińskiej. Żydzi jawnie opowiedzieli się po stronie ukraińskiej w czasie walk we Lwowie. Jak zauważała prasa polska, choć społeczność żydowska w licznych wpisach podawała się za Polaków, „(…) w najcięższej godzinie okazała się neutralną. Ale jakaż to była neutralność?”. Żydzi wspierali i walczyli po stronie Ukraińców – czytamy w najnowszej książce Krzysztofa Żabierka. Nie ma Polski bez Wilna, nie ma Polski bez Lwowa – w wywiadzie dla wPrawo.pl mówi autor książki „Gród co Semper był Fidelis. Wojenna historia Lwowa w latach 1918-1944”. Być może okładka publikacji nie zwala z nóg, ale to przecież nie ona decyduje o wartości merytorycznej książki, która jest na bardzo wysokim poziomie, zwłaszcza, że autor porusza w niej kwestie, które dla wielu historyków zdają się być tematami zakazanymi. (recenzja: wPrawo.pl).
"Gród co Semper był Fidelis. Wojenna historia Lwowa w latach 1918-1944" - Krzysztof Żabierek content media
0
0
5
Linski
05 lut 2020
In Książki historyczne
Opublikowano dziesiątki wspomnień więźniów niemieckiej "fabryki śmierci" w Oświęcimiu. I czytając kolejne opowiadania z tego przerażającego piekła na ziemi wiem, że jest to temat niewyczerpany. Stanisław Głowa przez niemal 4 lata ocierał się o śmierć w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Wielokrotnie bity do nieprzytomności, torturowany, trudzący się wywózką trupów, słuchający jęków agonii, a wreszcie pracujący w umieralni, dla niepoznaki zwanej "szpitalem", ze śmiercią spotykał się każdego dnia. W przejmujących wspomnieniach, Głowa przekonuje, że historia niemieckiego ludobójstwa na Polakach to temat, który nie przestanie zadziwiać i przerażać. Autor wspomnień, które nakładem wydawnictwa Replika zostały opublikowane po jego śmierci, katów nazywa po imieniu. Nie koloryzuje i nie legenduje holokaustu, którego ofiarami w pierwszej kolejności stali się Słowianie, a zwłaszcza polscy katolicy. W wielu rozdziałach książki, poza zamieszczonymi zdjęciami i listami, które Głowa z Auschwitz wysyłał do swoich najbliższych, znajdują się relacje świadków z procesu oświęcimskiego, w tym z procesu, w którym został skazany Rudolf Höss. Znajdują się także ciekawe, rzucające nowe światło na sprawę zeznania ws. mordu na o. Maksymilianie Marii Kolbem, którego najprawdopodobniej zamordował niemiecki kat o zwyrodniałych inklinacjach homoseksualnych. Niemiec nazywał się Bock. Wspomniałem o jego homoseksualnych skłonnościach. Pod tym względem był niebezpieczny. Kiedy pozbawił funkcji Gabryszewskiego, myślał, że ja będę mu uległy - lecz się pomylił. Nie uniknęli jednak tego losu inni więźniowie, np. bracia Dembowscy. Podobno to on zlikwidował z zastrzykiem z fenolu M. Kolbego w dniu 14 sierpnia 1941 roku. Jako zboczeniec marny miał koniec. Zginął podobno na skutek zażycia zbyt dużej dawki morfiny. (recenzja: wPrawo.pl).
"Mrok i mgła nad Auschwitz - wspomnienia więźnia nr 20017" - Stanisław Głowa. content media
0
0
3
Linski
03 lut 2020
In Chroń zasoby narodowe
Krzysztof Tytko - prezes Obywatelskiego Komitetu Obrony Zasobów Naturalnych wskazał przyczyny i stan bieżący.
"Przejęcie naszych bogactw naturalnych" - Krzysztof Tytko. content media
0
0
12
Linski
03 lut 2020
In Chroń zasoby narodowe
Do kogo należą zasoby naturalne kraju? To pytanie stanowi podstawę określenia suwerenności narodu, ponieważ tylko naród powinien czerpać zyski z dóbr leżących w ziemi, za którą przelał krew.
"Zasoby naturalne są własnością Polski". content media
0
0
11
Linski
03 lut 2020
In Ekoterroryzm
25 stycznia w WSKSiM w Toruniu, odbyło się sympozjum "Oblicza Ekologii" ku czci śp. prof. Jana Szyszko. Jeden z prelegentów, Piotr Kłosiński - prezes Polskiego Porozumienia Kynologicznego, w swoim wystąpieniu wspomniał o swojej ostatniej rozmowie z prof. Janem Szyszko, jaką odbył tuż przed śmiercią prof. Szyszko. Piotr Kłosiński opowiedział o niepokojącej i zgubnej tendencji humanizowania zwierząt. "Organizacje pseudoekologiczne pokazują zwierzęta stawiając je na równi z człowiekiem. Próbują narzucić ludziom spojrzenie na zwierzę jako na partnera postawionego na równi z nami. Humanizacja, która postępuje u zwierząt domowych zatraca sens hodowania tych zwierząt”. "Przez wiele lat – i tutaj mówię o rasach pierwotnych, ale też tych wyhodowanych przez człowieka – zwierzęta były stworzone w jakimś celu, obronnym, pilnowania rodziny i w pewnym momencie przy zbliżaniu się zwierzęcia do człowieka okazało się, że te zwierzęta nie są już potrzebne człowiekowi w sposób tradycyjny, a zaczynamy je trzymać dla swojego widzi mi się. Zaczynamy je ubierać w ubranka, nazywać imionami ludzkimi, pokazywać od innej strony. I tak jak z wieloma rzeczami mogę się zgodzić przy zwierzętach towarzyszących i domowych, jak te imiona, ale tak naprawdę od wielu lat organizacje nie mające poza nazwami nic wspólnego z ekologią, zaczynają pokazywać zwierzęta hodowlane jako zwierzęta domowe!”. "Kilka lat temu w Warszawie widzę na osiedlu faceta, który prowadzi dwie kozy na smyczy. Okazuje się, że mieszka w bloku na trzecim piętrze z tymi kozami. Pytam go, czy uważa, że te kozy są szczęśliwe. Odpowiedział mi, że nie trzyma ich po to, żeby kozy były szczęśliwe, ale po to, żeby on był szczęśliwy". "To jest właśnie przykład pseudoekologii” - powiedział Piotr Kłosiński. "Coraz częściej widzimy obrazki, gdzie zwierzęta gospodarskie przebrane są w różne stroje, świnki śpiące na łóżeczku (…) i tak naprawdę musimy zacząć od nauki w szkołach podstawowych, przedszkolach, pokazywania prawdziwego oblicza hodowli zwierząt. Hodowla nie sprowadza się do tego, że trzymamy kozy w domach. Trzymamy kozy w celach hodowlanych”. "Nie ma takiego programu w szkołach. Jest wręcz odwrotnie. Ekoterroryści i organizacje, które stawiają sobie za cel pozyskiwanie środków finansowych, które mają wpływać do ich portfela, to oni stawiają za cel pozyskiwanie środków finansowych, które mają wpływać do ich portfela, to oni stawiają sobie za cel zakłamywanie rzeczywistości. One mają udział i swój głos w szkołach i zakłamują już tam rzeczywistość" - usłyszeli uczestnicy sympozjum. Piotr Kłosiński jest ekspertem w zakresie hodowli psów rasowych, zajmuje się ich hodowlą od wielu lat. Stanowczo sprzeciwia się dyktatowi kilku bogatych organizacji prozwierzęcych, tym które uczyniły nieuczciwy biznes pod przykrywką pomocy zwierzętom. W Toruńskim sympozjum uczestniczyło wielu prawdziwych ekologów, hodowców, działaczy rolnych, duchownych i polityków, wspólnie opowiedzieli się przeciw ideologii aktywistów prozwierzęcych i prośrodowiskowych. (źródło: wPrawo.pl).
Sympozjum "Oblicza Ekologii". content media
0
0
20

Linski

Moderator forum
Więcej działań
bottom of page