Pierwsi więźniowie na Zamku pojawili się zaraz po wyparciu wojsk hitlerowskich z Lublina, najprawdopodobniej już 25 lipca 1944 roku. Do cel Zamku skierowała ich sowiecka komendantura. Regularne osadzanie więźniów rozpoczęło się we wrześniu 1944 roku. Jesienią tego roku Stefan Kiełsznia utrwalił na fotografii kolejkę z paczkami dla więźniów. W okresie od drugiej połowy września do grudnia 1944 roku więzienie na Zamku miało status niemal centralnego wiezienia dla ziem, które znalazły się pod władzą Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Charakter ten straciło po wyzwoleniu spod okupacji niemieckiej dalszych części terytorium państwa polskiego przez radzieckie wojska. Więzienie na Zamku, obok więzienia przy Montelupich w Krakowie i więzienia na Mokotowie w Warszawie, należało do filarów systemu karno-śledczego, za pomocą którego budowano system totalitarny w Polsce. W czasie blisko 10 lat istnienia, od września 1944 do lutego 1954 roku, więziono na Zamku w przybliżeniu 32-33 tysiące osób, w tym około 3400 kobiet. Z tej grupy należy odnotować ponad 180 osób, które sądy wojskowe skazały na kary śmierci. Pierwsze wyroki śmierci zostały wykonane 15 listopada 1944 roku, kiedy stracono Tadeusza Benesza i Franciszka Gadzałę, żołnierzy AK. Tego samego dnia rozstrzelano Kazimierza Siwca. Ostatnia egzekucja odbyła się 12 stycznia 1954 roku, kiedy został stracony Edward Bukowski vel Obarski. Egzekucji dokonywano w podziemiach budynku administracyjnego Zamku usytuowanego przed bramą wejściową. Ciała zamordowanych grzebano na cmentarzu przy ulicy Unickiej. Nieznaną pozostaje liczba więźniów, którzy ponieśli śmierć na skutek warunków panujących w więzieniu lub którzy zostali skrytobójczo zamordowani. W ponurej historii więzienia, z którego w opinii więźniów nie można było zbiec, miała miejsce sukcesem zakończona ucieczka. W nocy z 18 na 19 lutego 1945 roku uwolniono z cel śmierci 11 skazanych, wraz z którymi zbiegło 12 wartowników. O brawurowej ucieczce Ławrientij Beria poinformował samego Józefa Stalina. Wtedy też do wzmocnienia o chrony zewnętrznej więzienia skierowano pluton NKWD oraz przy narożnikach Zamku miano ustawić cztery czołgi.
Dnia 21 lutego 1954 roku więzienie na Zamku opuściła ostatnia grupa więźniów. W 1953 roku władze państwa zaplanowały obchody X-lecia PRL-u w Lublinie, czyli w mieście PKWN-u. Przygotowując te uroczystości nadano dzisiejszy kształt Placowi Zamkowemu, wówczas zwanemu Placem Zebrań Ludowych, wyburzono budynek administracyjny więzienia stojący przed Zamkiem. Tworząc Wojewódzki Dom Kultury przekazano Zamek miastu. Basztę, najtragiczniejsze miejsce w dziejach hitlerowskiego i komunistycznego więzienia, władze Muzeum Lubelskiego ze względów konserwatorskich, udostępniły zwiedzającym w 2012 roku.
Więźniowie
W pierwszym okresie represji, zatrzymywani przez radzieckie służby specjalne żołnierze i działacze podziemia niepodległościowego byli przede wszystkim internowani do obozów na terenie ZSRR. Taki los spotkał grupę żołnierzy AK z gen. Kazimierzem Tumidajskim na czele oraz pracowników okręgowej Delegatury Rządu RP na Kraj. Sposób zwalczania podziemia niepodległościowego zmienił się po dekrecie „O ochronie państwa” , wydanym przez PKWN w dniu 30 października 1944 roku. Artykuł pierwszy dekretu stanowił: Kto zakłada związek mający na celu obalenie ustroju demokratycznego Państwa Polskiego albo, kto w takim związku bierze udział, kieruje nim, dostarcza broń lub udziela innej pomocy, podlega karze więzienia lub karze śmierci. Poszczególne artykuły dekretu wprowadzał identyczny wymiar kary za założenie tajnej organizacji, zamach na żołnierz WP lub Armii Czerwonej jak i za wyrabianie, przechowywanie, nabywania lub zbywanie radioodbiorników. Aparat policyjny i sądowniczy otrzymał podstawę prawną do dokonywania masowych represji, tłumienia wszelkiej opozycji, wydawania wyroków śmierci w „majestacie prawa”, praktycznie bez żadnych ograniczeń. W pierwszej fazie w walce z podziemiem niepodległościowym główną rolę odgrywały oddziały radzieckiego aparatu bezpieczeństwa NKWD i Smiersz. Od dnia 14 października działaniami tych jednostek kierował generał Iwan Sierow. Jednym z pierwszych uwięzionych na Zamku był Bolesław Kowalski, który w swoich wspomnieniach zapisał: Miało to miejsce prawdopodobnie 19 września 1944, kiedy to dużą grupę aresztowanych przeprowadzono (przepędzono) wcześnie rano z aresztu na Świętoduskiej (był to areszt Wehrmachtu) na Zamek […] konwojujący mówili nielicznym przechodniom i rozstawiającym swoje stragany handlarzom na przylegającym placu targowym, że przeprowadzają faszystów, Niemców i folksdojczów - więc urządziliśmy manifestację krzycząc, że jesteśmy Polakami, żołnierzami AK i BCh. Pierwszą a zarazem największą grupę więźniów stanowili członkowie następujących organizacji niepodległościowych z okresu II wojny światowej oraz organizacji powstałych po jej zakończeniu: Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich, Narodowych Sił Zbrojnych, Delegatury Sił Zbrojnych, Ruchu Oporu Armii Krajowej, Zrzeszenia „Wolności i Niezawisłość”. Obok tej grupy w więzieniu znaleźli się Ukraińcy należący do Ukraińskiej Armii Powstańczej, funkcjonariusze komendy obozu na Majdanku, a także osoby oskarżone o współpracę z niemieckim okupantem . W późniejszym okresie byli to uczestnicy wydarzeń i organizacji niepożądanych przez władze. W 1948 roku osadzono grupę młodych chłopców z Lublina, którzy założyli organizację, mającą na celu walkę z ustrojem komunistycznym. W 1949 roku na Zamek trafiały osoby biorące udział w wydarzeniach związanych z tzw. cudem w katedrze lubelskiej. Na przełomie lat 40 i 50 XX wieku osadzano w więzieniu członków harcerstwa. Więzienie na Zamku a także więzienia śledcze NKWD oraz areszty UB, rozmieszone w różnych częściach miasta Lublina, miały na celu zwalczanie ruchu niepodległościowego oraz tych działań, które władza komunistyczna uznała za niestosowne. W konsekwencji tych działań społeczeństwo miało zostać zastraszone.
Warunki więzienne
Warunki panujące w więzieniu na Zamku były formą szykan stosowanych wobec więźniów. Przez blisko 10 lat istnienia więzienia liczba więźniów jednorazowo osadzonych oscylowała koło 1500 osób. Liczebność ta przekraczała normalną pojemność więzienia określoną na 1100 osób. Oznacza to, że w stalinowskim okresie więzienie było stale przeludnione.
Szczególnie trudne warunki panowały w zamkowej Baszcie, gdzie przechodzono kwarantannę. Jeden z więźniów tak opisywał panujące tam warunki: Na początku pobytu na Zamku trafiłem na basztę. Odbyłem kwarantannę przez okres 2 tygodni. Na baszcie było nas około 100. Warunki były makabryczne. [...] panowały upały. Był ścisk, zaduch. Spaliśmy na jednym boku. Przewracaliśmy się na komendę. Warunki sanitarne były straszne. Spaliśmy na betonie, sienników nie było. W rogu stał „kibel”. Było masę pluskiew, byliśmy zawszeni.
Podobna ciasnota panowała w innych pomieszczeniach więzienia. Jeden z osadzonych wspominał: Po dwutygodniowej kwarantannie w dolnej części baszty, gdzie panowała niesamowita ciasnota i zgiełk, odprowadzony zostałem do celi nr 9 znajdującej się na parterze prawego skrzydła Zamku. Na powierzchni 18 m2 „mieszkało” około 30 więźniów. Po prawej i lewej stronie celi, znajdowały się drewniane nary, pomiędzy nimi wąskie przejście w stronę okna. Dramatyczne warunki panowały w karcerach o wymiarach 1,0 na 1,5 m. Zdarzało się, że do zimnego pomieszczenia bez okien wlewano więźniom wodę.
Więźniów nękano poprzez stworzone im warunki żywieniowe. Dojmującym doświadczeniem był głód. Rzeczywiste więzienne wyżywienie odbiegało od norm określonych przez władze. Postulowano, aby więzień dziennie otrzymywał 2400 kalorii, na które miało składać się: 400 g chleba, 500 g kartofli, 20 g mąki pydowej na zaprawę, 20 g tłuszczu, 20 g mięsa i podrobów, 25 g grochu lub soczewicy, 40 g kaszy, 50 g marchwi, 50 g buraków, 100 g kapusty, 10 g cebuli, 20 g twarogu, 15 g soli, 10 g przypraw, 20 g kawy zbożowej. We wspomnieniach zapisał się następujący obraz, wcale nieodosobniony: Wyżywienie było podłe. Posiłki dawano nam dwa razy dziennie. Jeden kawałek chleba i jakaś kawa, raczej roztwór karmelu. Drugi posiłek to jakaś zupa z obierzyn. Po miesiącu z głodu i wycieńczenia nie miałem siły chodzić. Wszyscy poruszali się po ścianach. Dopiero w drugim miesiącu pobytu rodzina mogła dostarczyć nam paczki, które były systematycznie rozkradane. Wyżywienie stanowiła puszka po konserwach kaszy pęcaku i mały kawałek chleba na czterech. Oprócz tego kawa. Nie mieliśmy łyżek i widelców. Dla więźniów, których rodziny wiedziały o ich losie, znaczną pomocą były paczki. Więźniowie pozbawieni takich paczek byli skazani na przymieranie głodem. W opinii jednego z więźniów, warunki panujące na Zamku były o wiele gorsze niż te, z jakimi stykali się więźniowie hitlerowskich obozów.
W minimalnym stopniu swoją funkcję spełniał szpital więzienny, w którym pracowali lekarze-więźniowie. Zaopatrzona w jodynę, bandaże, niewielkie ilości środków przeciwbólowych i prymitywne przybory chirurgiczne apteczka ograniczała możliwość niesienia pomocy.
Wobec osadzonych w trudnych warunkach ludzi stosowano również różne formy przemocy psychicznej. Wkrótce po zakończeniu działań wojennych w jednych celach więziono członków organizacji konspiracyjnych i hitlerowskich członków komendy obozu koncentracyjnego na Majdanku. Specyfiką więzienia na Zamku był fakt, że więźniów politycznych, niejednokrotnie zwykłych mieszkańców miasta, lokowano w celach razem z kryminalistami. W konsekwencji prowadziło to do powstania atmosfery wzajemnej podejrzliwości i nieufności. Więźniów deprymował również fakt, że zostali umieszczeni w murach, na których znajdowała się krew pomordowanych w czasie II wojny światowej.