20 marca 1895 r. urodził się jeden z najsłynniejszych Żołnierzy Wyklętych: August Emil Fieldorf. Do historii przeszedł jako generał Nil, dowódca Kedywu AK i organizacji „NIE” walczącej z sowiecką okupacją Polski. Często jednak zapomina się o jego wcześniejszych losach, które mogą być symbolem trudnej historii Polski XX wieku.
W trakcie śledztwa prowadzonego przeciwko gen. Fieldorfowi przydzielony mu z urzędu obrońca zwrócił się do jego żony: „Pani mąż to człowiek ze stali, nie okazuje ani skruchy, ani żalu. Szkoda, że nie jest po naszej stronie”. Ów mecenas – Jerzy Mehring, mimo że w toku śledztwa poznał biografię Augusta Emila Fieldorfa, zdawał się nie rozumieć, że charakter „Nila” nie pozwalał mu na wyrzeczenie się poglądów, w które wierzył. Ich konsekwentnej obronie poświęcił niemal pół wieku, od czasu wstąpienia do krakowskiej drużyny strzeleckiej u progu I wojny światowej, aż po pokazowy proces przed komunistycznym sądem. Postrzeganie postaci tego odważnego oficera wyłącznie poprzez pryzmat ostatnich miesięcy jego życia byłoby swoistym triumfem jego oprawców.
Oficer Legionów Fieldorf uczestniczył we wszystkich kolejnych bitwach Legionów Polskich. W 1923 r. za postawę podczas bitwy pod Hulewiczami w sierpniu 1916 r. został odznaczony orderem Virtuti Militari V klasy. Fieldorf utrzymał się na pozycji w trakcie ciężkiego ostrzału Rosjan. Mimo ogłuszenia wybuchem „nie został tym wypadkiem zdemoralizowany, szybko pobiegł po karabin maszynowy, naprawił małe uszkodzenie, oczyścił go z piachu, postawił na pozycję i zaczął ostrzeliwać pokazującego się nieprzyjaciela”. August Emil Fieldorf był najmłodszy z czwórki rodzeństwa. Ich ojciec – Andrzej był maszynistą kolejowym, dzięki czemu rodzina nie musiała troszczyć się o sprawy materialne, a ojciec mógł zapewnić swoim dzieciom solidne mieszczańskie wykształcenie. Emil (tak nazywali go domownicy) nie był jednak prymusem. W nauce przeszkadzała mu fascynacja rozwijającym się pod koniec pierwszej dekady XX w. galicyjskim ruchem paramilitarnym. Wielką rolę w kształtowaniu osobowości przyszłego oficera odegrał mieszkający po sąsiedzku prof. Odon Bujwida, mikrobiolog, społecznik i pedagog. Dzięki niemu zetknął się z rodzącymi się w Krakowie drużynami skautowskimi i strzeleckimi.
W 1912 r. siedemnastoletni Emil wstąpił w szeregi Towarzystwa Strzelec blisko związanego z nielegalnym Związkiem Walki Czynnej dowodzonego przez Józefa Piłsudskiego i Kazimierza Sosnkowskiego. Wraz ze swoim bratem – Janem przeszli przeszkolenie wojskowe i niższy kurs oficerski. Zaledwie dwa lata później nabyte na kursach umiejętności wojskowe miały zostać sprawdzone w boju. Na początku sierpnia 1914 r., w obliczu wybuchu wojny w Europie, Józef Piłsudski zarządził mobilizację wszystkich galicyjskich organizacji strzeleckich. Już 6 sierpnia w szeregach powstającego zalążka polskiej armii – Pierwszej Kompanii Kadrowej znalazł się August Emil Fieldorf. Już osiem dni później walczył w bitwie pod Brzegami. W kolejnych miesiącach Fieldorf uczestniczył we wszystkich kolejnych bitwach Legionów Polskich. W 1923 r. za postawę podczas bitwy pod Hulewiczami w sierpniu 1916 r. został odznaczony orderem Virtuti Militari V klasy. Fieldorf utrzymał się na pozycji w trakcie ciężkiego ostrzału Rosjan. Mimo ogłuszenia wybuchem „nie został tym wypadkiem zdemoralizowany, szybko pobiegł po karabin maszynowy, naprawił małe uszkodzenie, oczyścił go z piachu, postawił na pozycję i zaczął ostrzeliwać pokazującego się nieprzyjaciela”.
Na charakter młodego legionisty wielki wpływ wywarła postać dowódcy I Brygady. Jak po latach wspominała jego żona: „drugie miejsce w jego sercu [po Polsce] zajął Komendant [Piłsudski]. On, Wódz, prowadził ich drogą, która na pewno była słuszna, choć nieraz jeszcze ciężka. Jakże boleśnie dosłownie, krwawiły mu stopy. To nic, wszystko można znieść, bo wizja Niepodległej Ojczyzny, którą im ukazywał Komendant, była tak oszałamiająco piękna, i tak mimo wszystko realna, że warto było walczyć, cierpieć i głodować”.
Wizja wywalczenia wymarzonej niepodległości popchnie Fieldorfa jeszcze wiele razy do podejmowania najbardziej ryzykownych decyzji w chwilach, gdy musiał podejmować wybory. Pierwszy sprawdzian nadszedł wiosną 1917 r. Wykorzystując wycofanie się I Brygady z linii frontu ukończył niższą szkołę oficerską. Nie mógł jednak wykorzystać swoich umiejętności w walce. W tym samym czasie jego dowódcy, a wraz z nimi żołnierze Legionów, odmówili złożenia przysięgi na wierność cesarzom Niemiec i Austro-Węgier. Fieldorf, podobnie jak większość żołnierzy z Galicji, odmówił służenia w Polskim Korpusie Posiłkowym, przez co jako „politycznie podejrzany” trafił do karnych kompanii walczących na najtrudniejszym polu bitwy tamtej wojny: froncie włoskim. We wrześniu 1918 r. starszy sierżant August Emil Fieldorf po otrzymaniu krótkiego urlopu wyjechał do rodzinnego Krakowa. Nie zamierzał już wracać w szeregi armii rozpadającego się cesarstwa.
Oficer Rzeczypospolitej Wiosną 1919 r. Fieldorf obejmuje dowodzenie nad kompanią karabinów maszynowych w 1. Dywizji Piechoty, która pod dowództwem Edwarda Śmigłego-Rydza wyzwala spod władzy bolszewików Wilno. Nad Wilejką wsławił się w walkach o jeden z mostów. Jego wysiłek został doceniony odznaczeniem Krzyżem Walecznych i Krzyżem „Wilno-Wielkanoc”. Drugi Krzyż Walecznych Fieldorf otrzymał jesienią za odwagę okazaną w walkach pod Dyneburgiem. Niemal natychmiast po powrocie do Galicji wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej, wiernej uwięzionemu w Magdeburgu Józefowi Piłsudskiemu. 31 października 1918 r. brał udział w wyzwoleniu miasta spod władzy austriackiej. W powstającym w Galicji Wojsku Polskim Fieldorf wstępuje do odtwarzanego pułku piechoty, w którym służył w Legionach. Za służbę w I Brygadzie i POW otrzymuje awans na chorążego.
Odradzająca się w Małopolsce armia niemal natychmiast przechodzi chrzest bojowy w walkach z Ukraińcami o Przemyśl. W Wigilię Bożego Narodzenia Fieldorf z rozkazu Naczelnego Dowództwa w Galicji Wschodniej zostaje podporucznikiem. Wiosną obejmuje dowodzenie nad kompanią karabinów maszynowych w 1. Dywizji Piechoty, która pod dowództwem Edwarda Śmigłego-Rydza wyzwala spod władzy bolszewików Wilno. Nad Wilejką wsławił się w walkach o jeden z mostów. Jego wysiłek został doceniony odznaczeniem Krzyżem Walecznych i Krzyżem „Wilno-Wielkanoc”. Drugi Krzyż Walecznych Fieldorf otrzymał jesienią za odwagę okazaną w walkach pod Dyneburgiem.
18 października 1919 r. wykorzystując krótki urlop ppor. August Emil Fieldorf wziął ślub z Janiną Kobylińską, poznaną kilka miesięcy wcześniej w jednym z wileńskich teatrów. Ich związek przetrwał do śmierci generała. Z tego przełomowego dla Fieldorfa okresu pochodzą zachowane opinie przełożonych oceniające służbę młodego oficera. Kapitan Jan Kruszewski, dowodzący jego batalionem zapisał: „umie żyć z żołnierzami i wychowywać ich w zamiłowaniu dyscypliny i porządku; bardzo lubiany przez swoich podkomendnych. Spokojny, taktowny, pracowity […] Ogólna ocena: nadzwyczajny”.
W kolejnych miesiącach Fieldorf walczył pod Kijowem i Żytomierzem. Jego dywizja odegrała kluczową rolę w trakcie decydującej o losach bitwy warszawskiej ofensywy znad Wieprza. Jego udział w wojnie z Rosją Sowiecką nie umknął uwadze stalinowskich oprawców z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. W kłamliwym akcie oskarżenia z listopada 1950 r. napisali: „Wrogość swą do ruchu lewicowego i Związku Radzieckiego Fieldorf August wykazał już w latach 1920, podczas których będąc w stopniu porucznika jako dowódca kompanii 1. Pułku Legionów Polskich brał czynny udział w marszu Piłsudskiego na ZSRR i za szczególne wyróżnienie się w walkach został czterokrotnie oznaczony Krzyżem Walecznych oraz awansowany do stopnia kapitana”.
Dla Fieldorfa największą tragedią tego okresu był zamach majowy, w którym walczył po stronie Marszałka. Do końca życia wspominał wydarzenia na ulicach Warszawy przywołując słowa Piłsudskiego o „bratobójczej waśni”. Nowym rodzinnym miastem Fieldorfa stało się Wilno. Pełnił tam służbę w 1. Pułku Piechoty Legionów. Był uwielbiany przez podwładnych za dość tolerancyjne podejście do nudzących go procedur regulaminowych. W wolnych chwilach oddawał się swoim dwóm pasjom: majsterkowaniu i filatelistyce. W Wilnie na świat przyszły jego dwie córki: Krystyna i Maria, znana z walki o pamięć o swoim ojcu w okresie PRL i po 1989 r.
Dla Fieldorfa największą tragedią tego okresu był zamach majowy, w którym walczył po stronie Marszałka. Do końca życia wspominał wydarzenia na ulicach Warszawy przywołując słowa Piłsudskiego o „bratobójczej waśni”. Dzięki prowadzonym przez niego negocjacjom udało się doprowadzić do poddania się wiernych rządowi żołnierzy ze Szkoły Podchorążych. W kolejnych latach dowodził batalionem „Troki” Korpusu Ochrony Pogranicza. Na początku 1938 r. wrócił do armii obejmując jako podpułkownik dowództwo 51. Pułku Piechoty w Brzeżanach. Przy okazji kolejnych awansów i odznaczeń był określany przez swoich przełożonych jako wybitny i lojalny oficer.
W cytowanym już akcie oskarżenia przeciwko Fieldorfowi funkcjonariusze Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego nie poświęcili zbyt wiele miejsca losom generała w początkowym okresie wojny: „podczas kampanii wrześniowej 1939 r. Fieldorf August opuścił w walce dowodzony przez siebie pułk i wyjechał śladem innych dygnitarzy sanacyjnych do Węgier”. To pozornie nieznaczące dla oskarżenia zdanie kryje w sobie wiele nieprawdy. Dowodzony przez Fieldorfa pułk wchodził w skład 12. Tarnopolskiej Dywizji Piechoty. W trakcie odwrotu przed naporem wojsk niemieckich w okolicach Skarżyska-Kamiennej dowodzeni przez Fieldorfa żołnierze osłaniali wycofujące się oddziały ponosząc ogromne straty sięgające 70 proc. stanu. Dowodzący dywizją generał Skwarczyński już 10 września zdecydował się rozwiązać zgrupowanie i pozostawić decyzje o losach pułków ich dowódcom. Podpułkownik Fieldorf w rozkazie skierowanym do swoich oficerów rozkazał przebijanie się z okrążenia niewielkimi grupami: „przebijać się z bronią, nie ma niewoli”. Po wyrwaniu się z okrążenia pod Suścem na Lubelszczyźnie wraz z towarzyszącymi mu oficerami dowiedział się o sowieckiej agresji na Polskę. Wobec beznadziejnej sytuacji militarnej zdecydowali się na zrzucenie mundurów i dotarcie do Krakowa w celu zdobycia kontaktów z tworzącą się konspiracją. Tam podjęli decyzję o przedarciu się do Francji i wstąpieniu do odtwarzanej tam armii.
Oficer Podziemia W Paryżu Fieldorf długo czekał na przydział zadań. Ostatecznie, już jako pułkownik, został skierowany do sztabu gen. Kazimierza Sosnkowskiego dowodzącego Związkiem Walki Zbrojnej, gdzie przygotowywał się do misji kurierskiej do Polski. Jego podróż do kraju opóźnił upadek Francji. W drogę wyruszył w lipcu 1940 r. Jego trasa wiodła przez Afrykę Południową, Kair i Węgry. W kraju przyjął pseudonim „Sylwester Maj”. Charakterystyczne dla wyznawanego przez Fieldorfa etosu oficerskiego jest to, że jednym z pierwszych jego działań po powrocie do Polski było odnalezienie zakopanego we wrześniu 1939 r. sztandaru pułkowego. Przechował się do końca wojny wśród krakowskich działaczy podziemia.
Przełomem dla konspiracyjnej „kariery” płk. Fieldorfa było nominowanie go w styczniu 1943 r. na dowódcę Kierownictwa Dywersji, kryptonim Kedyw. Fieldorf do swoich oficjalnych pseudonimów dodał wówczas nowy – „Nil”, na pamiątkę długiej podróży z Wielkiej Brytanii do Polski latem 1940 r. Zadaniem Kedywu było planowanie i organizowanie akcji dywersyjnych przeciwko niemieckiej machinie wojennej oraz siłom bezpieczeństwa, takim jak Gestapo i SS. Przez przeszło dwa lata Fieldorf pełnił obowiązki sztabowe w Komendzie Głównej ZWZ i był komendantem ZWZ w Białymstoku. Przełomem dla konspiracyjnej „kariery” płk. Fieldorfa było nominowanie go w styczniu 1943 r. na dowódcę Kierownictwa Dywersji, kryptonim Kedyw. Fieldorf do swoich oficjalnych pseudonimów dodał wówczas nowy – „Nil”, na pamiątkę długiej podróży z Wielkiej Brytanii do Polski latem 1940 r. Zadaniem Kedywu było planowanie i organizowanie akcji dywersyjnych przeciwko niemieckiej machinie wojennej oraz siłom bezpieczeństwa, takim jak Gestapo i SS. W ciągu niemal dwóch lat działania Kedyw pod dowództwem Nila przeprowadził 1200 akcji – od niszczenia niemieckich obiektów wojskowych, aż po wykonywanie wyroków śmierci na szczególnie brutalnych funkcjonariuszach Gestapo i donosicielach.
Zupełnie inaczej działalność Fieldorfa widzieli jego oprawcy z MBP: „w myśl polityki rządu londyńskiego i dowództwa AK w połowie 1943 r. Fieldorf August wydał rozkaz do okręgowych oddziałów Kedywu AK, polecający zwalczanie i likwidowanie lewicowych ugrupowań konspiracyjnych, a w szczególności PPR i AL i poszczególnych ich działaczy oraz partyzantów i skoczków radzieckich”. Zwalczanie sowieckiej agentury było w rzeczywistości głównym zadaniem innej organizacji podziemnej. Już w drugiej połowie 1943 r. w obliczu zbliżającej się do granic II RP Armii Czerwonej pułkownik Fieldorf otrzymał od nowego dowódcy Armii Krajowej stworzenie organizacji „Niepodległość” pod kryptonimem „NIE”.
„NIE” miało być ściśle tajną organizacją kadrową złożoną z najlepszych żołnierzy i oficerów walczących w szeregach Armii Krajowej oraz cywilnych przedstawicieli Państwa Podziemnego. W nowej organizacji służyć miało około 400 osób. Ich pierwszym zadaniem było zerwanie wszystkich dotychczasowych kontaktów konspiracyjnych i wejście w jeszcze „głębszą” konspirację. Wszelkie plany dalszych działań organizacji pokrzyżowało powstanie warszawskie. Zakładano, że walki potrwają zaledwie kilka dni. Niemal dwa miesiące powstania i jego klęska zburzyły większość założeń Fieldorfa. Ponadto, dopiero pod koniec września udało mu się nawiązać kontakty z komendantem AK gen. Borem-Komorowskim. 28 września 1944 r. Fieldorf został przez generała Sosnkowskiego awansowany do stopnia generała brygady za „wybitną postawę i gotowość podjęcia najcięższych zadań”.
Tysiące kilometrów na wschód Fieldorf znosił koszmar sowieckiego łagru. W skrajnie trudnych warunkach syberyjskich pracował przy wyrębie tajgi. Zaledwie kilku współwięźniów znało jego prawdziwą tożsamość. Ponurą rzeczywistość łagru próbował Fieldorf rozjaśnić opowieściami o akcjach dywersyjnych prowadzonych przez Kedyw. Oficer Wyklęty Po powstaniu nowy dowódca AK gen. Leopold Okulicki „Niedźwiadek” napisał w depeszy do Londynu: „przechodzę do konspiracji rozwijając ją na «Nie»”. Organizacja miała stać się następcą Armii Krajowej w walce z nowym okupantem. Niewiadomą pozostawało czy ma to być organizacja kadrowa, czy też rozbudowana i gotowa do podjęcia na nowo walki. Wszystkie plany pokrzyżowało przypadkowe aresztowanie Fieldorfa 7 marca 1945 r. Nil nie został jednak rozpoznany jako dowódca organizacji, o której istnieniu Sowieci wiedzieli już od kilku miesięcy. Przy Nilu znaleziono niewielką liczbę dolarów i kawy, co było wystarczające do postawienia mu zarzutu spekulacji. Nie udało się na czas przygotować akcji odbicia generała z więzienia w Rembertowie i 26 marca Fieldorf wraz z dwoma tysiącami innych więźniów znalazł się w transporcie do obozów pracy na Uralu.
W tym samym czasie sytuacja w okupowanym kraju stała się dramatyczna. 27 marca NKWD aresztowało przywódców Polskiego Państwa Podziemnego, wśród nich gen. Niedźwiadka. W obliczu niemal całkowitego paraliżu struktur konspiracyjnych 7 maja 1945 r. gen. Władysław Anders rozwiązał organizację „Nie”. NKWD i jej sojusznicy z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego wciąż poszukiwali tajemniczego generała Nila. Dla zmylenia przeciwnika w kraju rozpowszechniano plotkę o ucieczce „Nila” do Wielkiej Brytanii.
Tysiące kilometrów na wschód Fieldorf znosił koszmar sowieckiego łagru. W skrajnie trudnych warunkach syberyjskich pracował przy wyrębie tajgi. Zaledwie kilku współwięźniów znało jego prawdziwą tożsamość. Ponurą rzeczywistość łagru próbował Fieldorf rozjaśnić opowieściami o akcjach dywersyjnych prowadzonych przez Kedyw. Wreszcie jesienią 1947 r. wrócił do Polski. W punkcie repatriacyjnym na nowej granicy podał konspiracyjne nazwisko – Walenty Gdanicki.
W 1950 r. Fieldorf został aresztowany, gdy wychodził z jednego z urzędów w Łodzi, do którego wezwano go pod pretekstem dopełnienia formalności związanych z ujawnieniem. Niemal natychmiast przewieziono go do aresztu MBP na ulicy Rakowieckiej w Warszawie. Śledztwu przewodzili znany z sadyzmu wobec oskarżonych płk. MBP Józef Światło oraz sławetna stalinowska prokurator Helena Wolińska. Uzasadniając aresztowanie Nila sięgnęli po paragraf, dzięki któremu najłatwiej sąd mógł wydać wyrok skazujący na śmierć. W kraju trwało polowanie bezpieki na akowców. Najbliżsi przyjaciele znający prawdziwą tożsamość „Gdanickiego” radzili mu wyjazd wraz z rodziną do Wielkiej Brytanii. Fieldorf odrzucał te sugestie, ucieczka była dla niego synonimem tchórzostwa i zdrady swoich podwładnych. Schorowany i pozbawiony sił do dalszej walki w konspiracji postanowił ujawnić się nowym władzom i poprosić o przeniesienie w stan spoczynku. Niemal natychmiast komunistyczna bezpieka rozpoczęła inwigilację generała Fieldorfa oraz jego rodziny. Komuniści przypuszczali, że Fieldorf wciąż jest ważną częścią antykomunistycznego podziemia.
10 listopada 1950 r. Fieldorf został aresztowany, gdy wychodził z jednego z urzędów w Łodzi, do którego wezwano go pod pretekstem dopełnienia formalności związanych z ujawnieniem. Niemal natychmiast przewieziono go do aresztu MBP na ulicy Rakowieckiej w Warszawie. Śledztwu przewodzili znany z sadyzmu wobec oskarżonych płk. MBP Józef Światło oraz sławetna stalinowska prokurator Helena Wolińska. Uzasadniając aresztowanie Nila sięgnęli po paragraf, dzięki któremu najłatwiej sąd mógł wydać wyrok skazujący na śmierć. Podstawą oskarżenia był wydany przez PKWN dekret „o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego”. Jak można przeczytać w uzasadnieniu wyroku Fieldorf miał „iść na rękę” niemieckim okupantom zwalczając organizacje komunistyczne, takie jak Polska Partia Robotnicza, Gwardia Ludowa i Armia Ludowa. Dla uwiarygodnienia stawianych Fieldorfowi zarzutów w akcie oskarżenia wymieniono jego rzekome zbrodnie przeciwko „działaczom lewicowym”.
Fieldorf konsekwentnie zaprzeczał wszelkim stawianym mu zarzutom. Prokuratorzy i funkcjonariusze MBP próbowali złamać Fieldorfa nieprawdziwą informacja o aresztowaniu jego żony i dzieci. Inną metodą stosowaną dla złamania jego woli była złożona mu na początku „propozycja” wydania odezwy do innych oficerów Armii Krajowej, która miała ich zachęcać do ujawnienia się i zaufania komunistycznym władzom. Nil kategorycznie odmówił. W odpowiedzi funkcjonariusze stwierdzili, że odezwa i tak zostanie opublikowana bez jego zgody. Riposta Fieldorfa zszokowała przedstawicieli MBP. Generał stwierdził, że przewidując aresztowanie poinformował swoich przyjaciół, że wszelkie ogłaszane pod jego nazwiskiem dokumenty będą sfałszowane. Był to moment, w którym zapadł faktyczny wyrok na Nila wygłoszony słowami przesłuchującego go w celi śmierci oficera bezpieki: „jeśli tak, to między nami wszystko skończone. Nie skorzystaliście z niesamowitej okazji. Za prawie że nic mogliście uratować życie. Teraz już nam nie jesteście potrzebni. Pożałujecie. Będziecie wisieć”.
Fieldorf konsekwentnie zaprzeczał wszelkim stawianym mu zarzutom. Prokuratorzy i funkcjonariusze MBP próbowali go złamać nieprawdziwą informacja o aresztowaniu jego żony i dzieci. Inną metodą stosowaną dla złamania jego woli była złożona mu na początku „propozycja” wydania odezwy do innych oficerów Armii Krajowej, która miała ich zachęcać do ujawnienia się i zaufania komunistycznym władzom. Jego towarzysze z celi mokotowskiego aresztu wspominali jego postawę w ostatnich miesiącach życia: „Bywały dni, kiedy na podstawie swojej absolutnej niewinności w stosunku do stawianych zarzutów gen. Nil przewidywał swoje uwolnienie, wszak mimo wszystko znajdował się wśród Polaków, którzy znali jego prawdziwą nieskazitelną, bohaterską działalność okupacyjną. […] Następowały jednak i ciężkie chwile, kiedy mocując się sam ze sobą przeciwstawiał swoją nieskazitelną przeszłość zarzutom stawianym przez organa śledcze, a znając dogłębnie metody NKWD, przeniesione żywcem na teren Polski, popadał w wątpliwość i bezsilność wobec metod stosowanego fałszu, zakłamania i przeinaczenia faktów. […] Gnębiły go potwarze, zarzuty druzgocące jego honor żołnierski i nade wszystko bezsilność”.
16 kwietnia 1952 r. po trwającej osiem godzin rozprawie zapadł wyrok skazujący Fieldorfa na śmierć. W kolejnych miesiącach składane przez generała wnioski o rewizję sprawy i prośby rodziny o złagodzenie wyroku zostały odrzucone przez komunistyczne władze. 24 lutego 1953 r. wykonano wyrok. Jego dokładne okoliczności nie są znane po dziś dzień. Podobnie nieznane jest dokładne miejsce pochówku zwłok generała. Funkcjonariusze reżimu odpowiedzialni za mord sądowy na Nilu nie odpowiedzieli za popełnione przestępstwa pomimo podejmowanych po 1989 r. prób pociągnięcia ich do odpowiedzialności.
Na koniec warto zacytować wspomnienia przyjaciela generała Fieldorfa – płk. Antoniego Sanojcy, oficera Komendy Głównej AK: „Wykonanie kary śmierci […] na gen. bryg. Nilu – Emilu Fieldorfie, na człowieku i żołnierzu najwyższej wartości moralnej, w pełni wszelakich sił, uznajemy za wielką i bolesną stratę, ciężką krzywdę wyrządzoną przez władze bezpieczeństwa Narodowi Polskiemu”.