103 lata temu
23 października 1915 r. w Waksmundzie koło Nowego Targu urodził się Józef Kuraś („Ogień"). Żołnierz Konfederacji Tatrzańskiej i Armii Krajowej. Dowódca oddziałów Ludowej Straży Bezpieczeństwa. W latach 1945-1947 dowodził zgrupowaniem „Błyskawica” walczącym z władzą komunistyczną.
Rozmowa z dr Maciejem Korkuciem z krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej
PAP: Kim był major Józef Kuraś? Bohaterem czy zdrajcą, żołnierzem, który walczył o Polskę niepodległą czy zniewoloną przez Sowietów?
Dr Maciej Korkuć: Oczywiście, że walczył o Polskę niepodległą. Walczył i z Niemcami i z Sowietami. Skąd ten „zdrajca” Panu przyszedł do głowy?
PAP: Życiorys żołnierski Kurasia jest zaskakujący. Stworzył swój własny oddział, przeszedł do AK, następnie do AL, walczył ramię w ramię z sowieckimi partyzantami przeciw Niemcom, tworzył struktury MO w Nowym Targu, był w UB, ponownie wrócił do lasu i walczył przeciw nowej władzy. Czy człowiek ten zmieniał poglądy zgodnie z powiewem wiatru historii? Proszę przedstawić jego bojową drogę i przynajmniej spróbować wyjaśnić intencje jego działań.
Dr Maciej Korkuć: Właśnie tego typu ustawianie pytań jest przekleństwem dla tej postaci. Najpierw szereg kategorycznych stwierdzeń, w znacznym stopniu oderwanych od faktów i od kontekstu epoki, a potem prośba o wyjaśnienie intencji. Prawdą jest tyle, że był żołnierzem AK. Prawdą jest, że w ostatnich miesiącach okupacji niemieckiej za wiedzą powiatowego kierownictwa ruchu ludowego, współtworzącego Państwo Podziemne, współpracował z przybyłymi na Podhale sowieckimi i AL-owskimi oddziałami dywersyjnymi, pomógł Armii Czerwonej w zajęciu Nowego Targu.
Na polecenie powiatowego kierownictwa ruchu ludowego zorganizował siły porządkowe, a potem próbował być w powiatowym UB. W sumie przez trzy tygodnie.Niemal w całej Małopolsce siły niepodległościowe próbowały przenikać do organów bezpieczeństwa, żeby przejmować władzę w terenie, niezależnie od tego co się dzieje w Lublinie, Warszawie czy Moskwie. Zeszli do Nowego Targu z orłami w koronach i tak pełnili służbę na ulicach.
Wbrew mitom poglądy polityczne Kurasia były dość stabilne. Od 1934 roku był związany ze Stronnictwem Ludowym. Był z SL związany i w 1944 i w 1945 roku, a potem aż do śmierci uważał się za – jak pisał w ulotkach – „stronnika PSL”.
PAP: Wyroki śmierci na Kurasia wydali nie tylko Niemcy i przedstawiciele tzw. nowej władzy przyniesionej na sowieckich bagnetach, ale nawet swoi z AK. Czyżby – jak głosiła propaganda w powojennej Polsce – „Ogień” był zwykłym bandytą?
Dr Maciej Korkuć: Niemcy, a po 1945 siły NKWD, UB i KBW, zwalczały go jako wroga, jako żołnierza formacji niepodległościowych. Wszystko wskazuje na to, że żadnego wyroku śmierci ze strony Wojskowego Sądu Specjalnego (bo to zapewne ma Pan na myśli mówiąc o „wyroku AK”) nie było. Owszem był konflikt z lokalnymi dowódcami, na tle okoliczności rozbicia obozu oddziału przez Niemców. Były też próby zastrzelenia „Ognia” ale bez wyroku WSS. To spowodowało swoiste „wypchnięcie” Kurasia z szeregów podziemnego wojska wiosną 1944 r. Później lokalny dowódca AK próbował się z tego wycofać, próbowano ponownie wciągnąć „Ognia” do jednostek AK. To jednak nie mogło przywrócić wzajemnego zaufania. Zresztą Kuraś był już wtedy dowódcą Oddziału Specjalnego Ludowej Straży Bezpieczeństwa a zaraz potem – jako LSB - także komendantem oddziału egzekucyjnego Powiatowej Delegatury Rządu. W takiej roli nawet poza AK był żołnierzem Polski Podziemnej.
PAP: Kuraś jest oskarżany o antysemityzm i mordowanie Żydów. Jego obrońcy twierdzą, że albo są to zarzuty bezpodstawne, albo że zabójstwa osób pochodzenia żydowskiego nie miały podłoża antysemickiego, a antykomunistyczne. Wyjaśniają, że wykonywał wyroki na przedstawicielach władzy ludowej nie kierując się względami pochodzenia etnicznego.
Dr Maciej Korkuć: Rzeczywiście, tam gdzie strzelano do funkcjonariuszy bezpieki nie miało większego znaczenia czy to byli Polacy, Żydzi czy Ukraińcy. To byli funkcjonariusze UB. Jednak na wydarzenia pod Krościenkiem, gdzie kilku podkomendnych „Ognia” strzelało do kilkunastu żydowskich cywili (wiemy, że to byli przypadkowi ludzie, nie funkcjonariusze UB, nie konfidenci) nie ma usprawiedliwienia. To nie był rozkaz „Ognia”, wszystko wskazuje, że do tej zbrodni doszło bez wcześniejszego planu. Jednak na dowódcę spada odpowiedzialność za czyny podkomendnych. Chyba, że dowiemy się, że zostaliby za to ukarani. Póki co przekonujących dowodów na to nie ma, więc problem jest.
Z drugiej strony mamy też informacje o ściganiu przez żołnierzy „Ognia” sprawców zabójstwa dwóch żydowskich kupców – handlarzy jabłek. Ścigali ich podkomendni „Ognia” nawet po jego śmierci.
PAP: Podobnie ma się sprawa z oskarżeniami dotyczącymi mordów na Słowakach...
Dr Maciej Korkuć: Ech… Niech Pan nawet nie żartuje! Ja wiem że z punktu widzenia Warszawy walka o polskie granice gdzieś na Spiszu i Orawie wydaje się błahostką. Przecież Sowieci pół Polski połknęli… a tu jakieś skrawki.
Wciąż zapominamy, że 1 września 1939 roku nie tylko Niemcy, ale i Słowacja zaatakowała Polskę – całym potencjałem militarnym na jaki ją było stać. 1 pułk strzelców podhalańskich, w którego szeregach Kuraś walczył we wrześniu 1939 roku, rozpoczynał wojnę od bitew obronnych i ze Słowakami i z Niemcami.
W Warszawie defiladę zwycięstwa urządzali Niemcy; a w Zakopanem - Słowacy. Okupowane przez Słowaków tereny polskiego Spisza i Orawy zostały poddane różnym formom represji oraz rugowania Polaków (także księży) i polskości. W Jurgowie urządzono uroczysty „pogrzeb Polski”.
Przez cały okres okupacji kwitła współpraca słowackich formacji policyjnych w wyłapywaniu polskich kurierów i żołnierzy WP. Funkcjonariusze państwa słowackiego brali udział w zbrodniach na Żydach nie tylko słowackich, ale też polskich.
Granice wyznaczone po wrześniu 1939 roku na mocy porozumień z Hitlerem Słowacy próbowali utrzymać po 1945 roku. Konflikt ożył tu z nową siłą. Wtedy również były polskie ofiary śmiertelne słowackich działań. Jeszcze później Słowacy na tych terenach prowadzili antypolską agitację. „Ogień” ją zwalczał konsekwentnie. Był jeden przypadek kiedy kilku słowackich chłopów zginęło z rąk „ogniowców” w dość niewyjaśnionych okolicznościach, ale to było pokłosie całego konfliktu.
Dzisiaj dla niektórych działaczy słowackich wygodniejsze jest mówić o tych kilku chłopach i o krowach skonfiskowanych przez polskich partyzantów niż o Polakach poległych z rąk słowackich czy o współpracy ich państwa z Hitlerem, także o udziale w zbrodniach Holokaustu.
Jeśli chodzi o przywrócenie i obronę polskiej granicy na Spiszu i Orawie, to nawet w publikacjach PRL-owskich przyznawano, że udało się przywrócić ich przedwojenny przebieg także dzięki wystąpieniom „reakcyjnego” podziemia „Ognia”.
PAP: Od kul jego żołnierzy miała ginąć także polska ludność cywilna...
Dr Maciej Korkuć: Jeśli tak sobie będziemy opowiadać różne rzeczy w oderwaniu od wojennych realiów czasu i miejsca to daleko nie zajdziemy. Co to znaczy „ludność cywilna”? Większość konfidentów Gestapo to była ludność cywilna. Konfidenci UB to też cywile… Ja nawet w podstawówce się uczyłem, że likwidacje konfidentów były zasługą: i dla Polski i formą ochrony miejscowej ludności. Sądzi Pan, że Polak - cywilny współpracownik Gestapo, to biedna ofiara Polski Walczącej?
PAP: Jest także pozytywna legenda „Ognia”. W niej jest on bohaterem bez skazy, niemal jak Janosik. Jego postępowanie – np. wielkie wesele, które urządził – przypomina żywcem „dobrego zbójnika” z filmu Passendorfera.
Dr Maciej Korkuć: I znowu możemy się bawić w opowiadanie bajek. Ja nie wiem, czy Janosik był bohaterem bez skazy. „Ogień” walczył o Polskę, ale był człowiekiem z krwi i kości, dzieckiem swoich czasów, człowiekiem, który popełniał także błędy… A Pan z uporem szuka albo białej albo czarnej legendy. Zapewniam Pana, że historia taka jaka była naprawdę, jest o wiele bardziej interesująca – i bardziej zaskakująca niż najlepsze powieści.
Rozmawiał Wojciech Kamiński (PAP)
Józef Kuraś („Ogień”, „Orzeł”) urodził się 23 października 1915 r. w Waksmundzie koło Nowego Targu. W 1934 r. został członkiem Stronnictwa Ludowego.
W czasie kampanii polskiej 1939 r. walczył w szeregach 1 pułku strzelców podhalańskich.
Od listopada 1939 r. zaangażowany w działalność konspiracyjną. Żołnierz Konfederacji Tatrzańskiej i Armii Krajowej. Dowódca oddziałów Ludowej Straży Bezpieczeństwa oraz oddziału egzekucyjnego Powiatowej Delegatury Rządu RP w Nowym Targu.
W czerwcu 1943 r. w odwecie za egzekucję dokonaną przez oddział Kurasia na dwóch policjantach, będących agentami Gestapo, Niemcy zamordowali jego żonę, 2,5-letniego syna i ojca. Ciała zamordowanych i rodzinny dom Kurasia spalono. Wówczas to przyjął pseudonim "Ogień".
Na początku 1945 r. Kuraś uczestniczył w tworzeniu Milicji Obywatelskiej. Trzy miesiące był komendantem MO w Nowym Targu i w Urzędzie Bezpieczeństwa w Zakopanem, realizując w ten sposób zalecenia Mikołajczykowskiego Stronnictwa Ludowego, dotyczące przejmowania władzy na wyzwolonych przez Sowietów terenach.
Kiedy okazało się, że wizja ta jest nierealna, Kuraś utworzył zgrupowanie partyzanckie "Błyskawica", na czele którego w latach 1945-1947 walczył przeciwko władzy komunistycznej na terenie Podhala i w innych częściach woj. krakowskiego.
21 lutego 1947 r. otoczony przez oddziały UB i KBW we wsi Ostrowsko pod Nowym Targiem, próbował popełnić samobójstwo. Śmiertelnie ranny, zmarł następnego dnia w szpitalu w Nowym Targu. (PAP)
Źródło Dzieje.pl
mjs