Stanisław Kasznica – prawnik, polityk, patriota Urodził się 25 lipca 1908 r. we Lwowie w rodzinie prawniczej. Jego ojciec Stanisław Wincenty Kasznica, potomek posła na Sejm Czteroletni Antoniego Trębickiego, był doktorem prawa, członkiem Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego, senatorem II RP Po ukończeniu studiów w 1933 r. Kasznica jeszcze bardziej zaangażował się w politykę. Od 1934 r. należał do Obozu Narodowo-Radykalnego Służbę wojskową odbył w Szkole Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim, w stopniu porucznika rezerwy służył w 7. Wielkopolskim Dywizjonie Artylerii Konnej (DAK) w Poznaniu W wojnie obronnej 1939 r. dowodził plutonem baterii w 7. Dywizji Artylerii Konnej podporządkowanej Wielkopolskiej Brygadzie Kawalerii w składzie Armii „Poznań”. Walczył w bitwie nad Bzurą, pod Laskami i Sierakowem, bronił Warszawy. Za męstwo odznaczony Krzyżem Virtuti Militari V klasy, dostał awans na porucznika. W tym samym dywizjonie służył jego młodszy brat, Jan, który zginął w bitwie nad Bzurą W 1942 r. uczestniczył w powołaniu nowej organizacji wojskowej – Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ), złożonej z Grupy „Szaniec”, Związku Jaszczurczego oraz części Narodowej Organizacji Wojskowej podległej Stronnictwu Narodowemu. Powstała również nowa struktura cywilna – Służba Cywilna Narodu (SCN), w której Kasznica zajmował się przede wszystkim sprawami prawno-administracyjnymi. Odpowiadał za plany konstrukcji przyszłego państwa polskiego, jego administracji, ustroju. Owocem tej pracy była między innymi. broszura „Polska po wojnie” 7 marca 1944 r. doszło do umowy scaleniowej między Narodowymi Siłami Zbrojnymi a Armią Krajową. Miesiąc później nastąpił jednak rozłam. Kasznica był jednym z tych, którzy nie uznali scalenia z AK. W lipcu 1944 r. został szefem Oddziału I Komendy Głównej Narodowych Sił Zbrojnych Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Stanisław Kasznica i Lech Neyman zostali zamordowani 12 maja 1948 r. w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. W tył głowy strzelił im Piotr Śmietański, kat Mokotowa. Eleonora Kasznica: „To była chyba poczta pantoflowa. Ktoś nam tę informację przekazał. Nie przyszło do nas żadne oficjalne pismo. Jeden z kolegów brata, który był wtedy w szpitalu w więzieniu mokotowskim, widział przez okno, jak Staszka prowadzono przez dziedziniec pod ścianę, gdzie rozstrzeliwano skazanych. Według jego relacji, brat był prowadzony przez strażników pod ręce, ale w pewnej chwili strząsnął ich ręce i szedł raźno oficerskim krokiem, wiedząc, że idzie na egzekucję. Doszedł do ściany, odwrócił się i wtedy miał dostać strzał w głowę”.