Świętowanie Wielkiej Nocy rozpoczynamy już tydzień przed Wielką Niedzielą. Tak samo jak dawniej, obchodzimy Niedzielę Palmową – zwaną kiedyś wierzbną lub kwietną. Dzisiaj nie trudnimy się raczej robieniem własnej kolorowej palemki, ale decydujemy się na kupno już gotowej i taką właśnie zanosimy do kościołów. Dawniej robiono palemki samodzielnie – z wierzbowych gałązek, bukszpanu, porzeczek, malin, suszonych ziół, piórek i kwiatów. Poświęconej palemce przypisywano magiczne właściwości, dlatego zanoszono ją do domów, by zapewniała rodzinie szczęście. Wykonany z niej krzyżyk wtykano w pierwszą zaoraną skibę, by chroniła przed gradobiciem, gałązki wkładano także pod próg, by strzegły domowników przed chorobami, a te zatknięte pod strzechą chroniły dom przed piorunami. A wierzbowe kotki z palemki… połykano! Miało to ustrzec od bólu gardła i zapewnić zdrowie. Taka palemką delikatnie bijano nie tylko domowników, ale również zwierzęta i dobytek, by przekazać w ten sposób magiczne siły.
Zgodnie z polską tradycją w Wielką Sobotę udajemy się do kościoła z wiklinowymi koszykami w rękach, by poświęcić pokarmy na świąteczny stół. Zwyczaj ten sięga VIII w., natomiast w Polsce znany jest od XIV w. Do koszyka wkładano zawsze pokarmy, które w pierwszy dzień świąt podawane były „bez dymu”, bo przygotowywano je wcześniej i nie wymagały gotowania. W Wielkanoc nie rozpalano bowiem ognia pod kuchnią. Wnętrze koszyka wykładamy więc białą serwetką, a sam koszyk przystrajamy gałązkami bukszpanu, których zieleń wyraża nadzieję Zmartwychwstania. Do środka wkładamy: baranka – z masła, ciasta albo z cukru – z zatkniętą chorągiewką, chleb, jaja gotowane na twardo – często malowanki, pisanki albo kraszanki – sól kuchenną, wędlinę, chrzan oraz ciasto (np. mazurek, babkę, sernik albo paschę). Koszyk przykrywamy białą serwetką i zanosimy do poświęcenia, a przed powrotem do domu zatrzymujemy się na adorację przy grobie Pana Jezusa. W centralnym miejscu świątecznego stołu stawiamy baranka z chorągiewką – na „zielonej łączce” z rzeżuchy albo owsa – a wokoło rozkładamy malowane jaja, babę wielkanocną i pozostałe pokarmy. Przed śniadaniem wielkanocnym dzielimy się święconym jajem, składając sobie życzenia, z nadzieją na błogosławieństwo, dostatek i zdrowie dla całej rodziny.
Baranek z chorągiewką.
To symbol Chrystusa Zmartwychwstałego. Na chorągiewce jest umieszczony krzyż oraz napis „Alleluja”, wyrażający radość ze zwycięstwa życia nad śmiercią oraz pokonania grzechu. Symbolika baranka ma głębokie korzenie biblijne: w Starym Testamencie w opisie ucieczki Żydów z Egiptu – gdy Izraelici naznaczyli odrzwia swych domów krwią spożytego baranka – czy w charakterystyce Sługi Jahwe, w Nowym Testamencie, gdy Chrystus zostaje nazwany Barankiem Bożym, a w Wielki Piątek dokonuje odkupienia ludzi za cenę własnej krwi. To także symbol łagodności, niewinności i ofiary. Wierzono, że baranek wielkanocny zapewn domownikom przychylność sił natury i ochroni przed klęskami.
Jajko.
Starożytny symbol nowego życia, przesiąknięty w mitologii odniesieniami do czterech żywiołów: skorupka – ziemia, błona – powietrze, żółtko – ogień, a białko – woda. Jajko jest znakiem początku życia i odrodzenia. Podobnie jak baranek wielkanocny, oznacza triumf życia nad śmiercią. Uchodzi także za metaforę życia ukrytego oraz siły istnienia. Kiedyś jaj nie spożywano przez cały Wielki Post i powracały na stoły dopiero na Wielkanoc. Dzielenie się jajkiem ma charakter braterski i służy umocnieniu więzi rodzinnych. Zwyczaj malowania jaj wywodzi się z pogańskiego święta Jare, rozpoczynającego wiosnę, a swoją symbolikę mają tak zdobienia – np. szlaczki oznaczają nieśmiertelność – jak i barwy, np. brąz – pomyślność w rodzinie, a czerń i biel – pamięć o zmarłych. Święconym jajkiem dotykano zwierzęta domowe, by uchronić je od chorób, a skorupki rozsypywano wokół domu i zakopywano w narożnikach pola, co miało zapewnić urodzaje.
Chleb.
Pamiątka rozmnożenia chleba na pustyni, którym Jezus nakarmił swoich słuchaczy. Symbolizuje pokarm dla duszy, czyli Ciało Chrystusa – który powiedział o sobie: „Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął...” – i powszedni pokarm dla ciała, niezbędny do życia, co znalazło odzwierciedlenie w modlitwie „Ojcze nasz”. To znak przeistoczenia dokonanego w obecności apostołów w Wieczerniku w Wielki Czwartek, uobecnianego w Eucharystii. Chleb jest symbolem pomyślności, dostatku, obfitości i sytości, a wyraża pragnienie przyjęcia Komunii św. Do koszyka ze święconką wkładamy zazwyczaj kromkę chleba.
Wędlina.
Jest symbolem baranka, którego Izraelici zabijali i spożywali rodzinnie w święto Paschy. Przed laty, gdy mięso spożywano sporadycznie, bo było drogie, uchodziło za oznakę dostatku. Ma zapewnić dobrobyt, zdrowie i płodność. Do koszyka ze święconką wkładamy zazwyczaj kawałek szynki albo kiełbasę.
Ciasto.
To oznaka kunsztu, więc najlepiej jeśli jest to wypiek domowy – babka czy mazurek – będący wyrazem naszych umiejętności. Ale to także symbol nieukształtowanej materii przemienionej w formę doskonałą. Jego słodycz jest nagrodą za wytrwanie w umartwieniach w czasie Wielkiego Postu i zwiastunem Królestwa Niebieskiego: „skosztujcie, jak dobry jest Pan” (Ps 34, 9).
Chrzan
Ostry smak i zdolność wyciskania łez sprawiły, że jest symbolem goryczy Męki Pańskiej, zwieńczonej słodyczą Zmartwychwstania. Oznacza tężyznę fizyczną, ludzkie siły i żywotność. Wierzono, że zapobiega nieszczęściom i obezwładnia złe moce, więc dodano go do święconki, by zapewnić pokój w życiu rodzinnym.
Sól
Ten życiodajny minerał towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów. Nadaje potrawom smak, a dzięki właściwościom konserwującym chroni je przed zepsuciem. I dlatego Chrystus mówił, że jako jego uczniowie mamy być „solą ziemi”. Sól jest symbolem prostoty życia, samego sedna istnienia, sił moralnych i duchowych, oczyszczenia oraz prawdy. Wierzono, że chroni przed chorobami i odstrasza siły nieczyste.
Inne składniki święconki.
Składników święconki bywa więcej, a różnice wynikają z tradycji regionalnych, w koszykach pojawia się więc również:
ser – oznaka harmonii między człowiekiem a siłami przyrody;
pieprz – symbolizujący gorzkie zioła;
naczynie z wodą – symbol Ducha Świętego;
zajączek – kojarzony z płodnością i odrodzeniem przyrody, a że śpi ponoć z otwartymi oczami, więc to on miał pierwszy zobaczyć Zmartwychwstałego;
kurczaczek – powiadano kiedyś, że Chrystus wstał z grobu „jak kurczę z jajka".
Najbardziej popularną Wielkanocną tradycją w Polsce, jest zwyczaj malowania jajek. Wywodzi się jeszcze ze starosłowiańskich wierzeń, gdzie jajko miało bardzo ważne znaczenie. Symbolizowało siły witalne i podobnie jak dzisiaj – początek nowego życia. Pośredniczyło między światem ludzkim, a duchów i bogów. Obecnie wszystkie kolorowe jajka zwiemy pisankami, ale powinniśmy rozróżnić wśród nich: Kraszanki – występują w północnej części Polski, zwane malowankami i byczkami. Nazwa pochodzi od słówka „krasić”, czyli „barwić”, bo kraszanki to jajka gotowane w barwnym wywarze – dawniej uzyskiwanym tylko z naturalnych składników, takich jak łupiny cebuli, kora dębu, łupiny włoskiego orzecha, sok z buraka czy pędy młodego żyta. Często wydrapuje się na nich przeróżne wzory.
Nalepianki – popularne w Krakowskiem i Łowickiem, to jaja zdobione kolorowymi wycinankami z papieru. Oklejanki – spotykane w części mazowieckiej, to wydmuszki oklejone rdzeniem sitowia i kolorową włóczką, co tworzy piękne ornamenty.
Dawnej to wyłącznie kobiety zdobiły jajka na Wielkanoc, a mężczyznom nie wolno było nawet wchodzić do pokoju, gdzie je malowano! Kiedyś barwiono je tylko na kolor czerwony, bo według legendy Maria Magdalena, po zmartwychwstaniu Chrystusa, radośnie spostrzegła, że wszystkie zakupione przez nią jajka zabarwiły się na czerwono. Dzisiaj, zwyczaj malowania jajek na Wielkanoc wciąż jest żywy, ale barwi się je na różne kolory. Pisanki były również przedmiotem zabawy! Do dzisiaj w niektórych domach bawią się w tak zwaną „walatkę”, która polega na stukaniu się czubkami jajek lub toczeniu pisanek po stole, tak by się zderzyły. Wygrywa ten, którego jajko rozbiło pisankę przeciwnika.
Wielkanocne zwyczaje ludowe:
Wieszanie Judasza.
To nawiązujące do historii zdrady Chrystusa przez Judasza widowisko powszechnie rozgrywane było w Polsce w XVIII w. W symboliczny sposób wymierzało sprawiedliwość zdrajcy – Judaszowi. Ten dawny zwyczaj zachował się jeszcze na Podkarpaciu. Podobnie jak w przypadku Marzanny, robiono ze słomy kukłę i odziewano ją w obdarte ubrania. Początkowo kukłę wieszano na wieży kościoła, a później na drzewie lub słupie. Strącano ją, włóczono po wsi, okładano kijami, a na końcu podpalano i wrzucano do stawu lub rzeki.
Pogrzeb żuru i śledzia oraz przywołówki.
Pogrzeb żuru i wieszanie śledzia to dawny, ludowy zwyczaj wielkanocny, który obchodzono głównie na Kujawach oraz Pomorzu. Kiedyś, ludzie bardzo rygorystycznie podchodzili do przestrzegania postu. Na liście produktów zakazanych nie znajdowało się jedynie mięso, ale również nabiał i cukier! Jadłospis ograniczał się najczęściej do postnego żuru i śledzia właśnie.
Wraz z nadejściem Wielkiego Piątku i końcem postu, świętowano koniec pokuty – urządzano symboliczny pogrzeb uprzykrzonego żuru i śledzia. Wśród żartobliwych przyśpiewek wynoszono z domu i zawieszano na wierzbie wyciętego z drewna lub tektury śledzia, a gar wypełniony żurem zakopywano w ziemi lub wylewano. Po takim pożegnaniu uprzykrzonych dań, zabierano się za przygotowywanie obfitych wielkanocnych potraw, które miały zostać poświęcone w Wielką Sobotę.
Na Kujawach obchodzono także przywołówki. To zwyczaj zapoczątkowany w 1832/1833 roku, który zachował się jeszcze w Szymborzu, obecnie dzielnicy Inowrocławia, a dawniej wsi. Zwyczaj polega na przywoływaniu panien przez chłopców. Dawniej młodzieńcy wspinali się na podwyższenie (dach lub drzewo) i wygłaszali wierszyki dotyczące miejscowych panien. Kawalerzy musieli wykupić dziewczęta za odpowiednie podarunki.
Pucheroki.
To tajemniczo brzmiący XVIII-wieczny zwyczaj wielkanocny, który był obchodzony w Krakowie i w jego okolicach w czasie Niedzieli Palmowej. Nazwa ta wywodzi się od łacińskiego słówka „puer”, czyli „chłopiec”, a zwyczaj odnosi się do dawnych kwest krakowskich żaków. Żacy wygłaszali w kościołach żartobliwe oracje i komiczne rymowanki. Z uwagi na niewybredne żarty chłopców, zakazano ich wystąpień w miejskim kościele, ale wtedy żacy przenieśli się na podkrakowskie wsie. Zwyczaj pucheroków zobaczymy już tylko w niektórych miejscach: w Bibicach, Zielonkach, Tomaszowicach i Trojanowicach. W tych małopolskich wsiach, w Niedzielę Palmową, ujrzymy jeszcze barwnie ubranych chłopców w wieku szkolnym, z wysokimi, stożkowymi czapkami z bibuły, ubranymi w kożuchy i z ubrudzonymi smołą twarzami. Śpiewają i wygłaszają oracje oparte na dawnych pieśniach i wierszykach. Za swoje wystąpienie otrzymują drobne podarki, które zbierają do koszyka.
Dziady, zjawy i Rękawka.
W nocy, z wielkanocnej niedzieli na poniedziałek, domy mieszkańców Małopolski odwiedzają również zjawy i dziady, dokładnie takie, jak te Mickiewiczowskie. Nic nie mówią, ale ci do których przyjdą, od razu wiedzą, co trzeba im wręczyć. Natomiast tuż po świętach nadchodzi czas zabaw podczas tradycyjnego odpustu na Kopcu Kraka. Impreza ta, zwana Rękawką, słynie dziś przede wszystkim z… radosnego toczenia jaj w dół zbocza. Rękawka nawiązywała do słowiańskich wiosennych Dziadów. Obchodzony po Świętach Wielkanocnych we wtorek, nazwa pochodzi od kopca Kraka, który podobno wzniesiono ziemią noszoną w rękach. Po stoku tego kopca toczono jajka, a co możniejsi również jabłka, pierniki, szewskie placki, które trafiały prosto do rąk biedniejszej ludności i dzieci. Po przekopaniu wzgórza przeniesiono zabawę na górę św. Benedykta i połączoną z odpustem koło kościoła na Krzemionkach.
Śmigus dyngus.
Poniedziałek Wielkanocny kojarzy nam się przede wszystkim z oblewaniem wodą innych osób. Zwyczaj wiąże się z dawnymi praktykami pogańskimi, gdzie ma symbolizować oczyszczenie z zimowego brudu i budzenie się przyrody na wiosnę. Dawniej wierzono, że im mocniej została oblana panna, tym ma ona większe szanse na rychłe zamążpójście.
Dzisiaj znany jako śmigus-dyngus, a dawniej były to dwa odrębne zwyczaje. Śmigusem zwano symboliczne smaganie witkami wierzbowymi po nogach i oblewanie zimną wodą, co miało związek z wiosennych oczyszczeniem. Dyngus z kolei polegał na wykupieniu się od oblewania wodą. Gdy panna nie chciała być ani smagana gałązkami, ani oblewana, mogła wykupić się przez podarek tradycyjnej pisanki lub innego przysmaku ze świątecznego stołu. Na Kaszubach przed wiekami wierzono w moc wierzbowych witek, dlatego też do dziś kultywuje się tradycję z nimi związaną, polegającą na dekorowaniu witkami domostw. Tradycja śmigusa-dyngusa też jest tu swoista – Kaszubi obchodzą raczej sam śmigus i w tym dniu smagają się po nogach gałązkami jałowca. Bez wody. Ta ostatnia pojawia się zaś w innym regionalnym zwyczaju, w myśl którego w jeden ze świątecznych dni należało wykąpać się w jeziorze lub w rzece, aby przez cały kolejny rok cieszyć się dobrym zdrowiem i gładką skórą. Był tylko
jeden warunek – idąc tam i z powrotem, nie wolno było z nikim rozmawiać ani oglądać się za siebie.
Kurek dyngusowy.
To kolejny ludowy zwyczaj, obchodzony w Poniedziałek Wielkanocny. Na początku wykorzystywano do tego żywego koguta, a z czasem jego miejsce zastąpił sztuczny ptak, wykonany z gliny lub upieczony z ciasta, obklejony pierzem. Młodzieńcy wozili na wózku przystrojonego koguta i tak obchodzili domy w całej wsi. Młodzi chłopcy śpiewali, zbierali datki, polewali panny wodą, a wszystko miało charakter „zalotów” do panien na wydaniu.
Emaus.
W niektórych miejscowościach w Polsce wciąż organizowany jest Emaus, czyli odpust. Najpopularniejszy to ten krakowski, który odbywa się w Poniedziałek Wielkanocny i towarzyszą mu liczne kramy z atrakcjami dla dzieci i kiermaszami ludowych wyrobów. Nazwa „Emaus” pochodzi od biblijnej wsi, do której dążył zmartwychwstały Jezus.
Siuda Baba.
Kraków i jego okolice kultywują tradycje świąt Wielkiejnocy od czasów średniowiecza – i łatwiej niż w innych regionach kraju spotkać tu można różne dziwne indywidua. Jak choćby wciąż widywaną w Wieliczce Siudą Babę, czyli czarną od sadzy postać, która w myśl pogańskich wierzeń przez cały rok pilnowała ognia. Jeszcze w niektórych podkrakowskich wsiach zachował się ludowy zwyczaj Siudej Baby. Związany ze słowiańskimi obrzędami wypędzania zimy. Według pogańskiej legendy, w świątyni pod Kopcową Górą strzegła ognia kapłanka, która wychodziła z niej tylko raz do roku – wraz z nadejściem wiosny, by poszukiwać swojej następczyni. W obawie przed wybraniem, panny chowały się, gdzie tylko mogły! Tradycyjnie za niechlujną i usmoloną Siudą Babę przebiera się mężczyzna, który w towarzystwie Cygana i paru krakowiaków zbiera datki wśród mieszkańców. Poczernienie twarzy przez Siudą Babę to dobra wróżba, zwiastująca pomyślny przyszły rok, a pannie ma przynieść szybkie zamążpójście. Tradycja wielkanocna podtrzymywana jest w Lednicy Górnej.
Śmiergust.
To zwyczaj, który przypomina nasz współczesny Lany Poniedziałek. W Wilamowicach, mieście w województwie śląskim, ta tradycja wciąż jest żywa! Młodzieńcy polewają wodą panny na wydaniu, ale są przy tym odpowiednio wystrojeni. Śmierguśnicy przebierają się w pstrokate stroje, ubierają kapelusze zdobione kolorową bibułą i przywdziewają własnoręcznie wykonane maski, by nikt ich nie rozpoznał. Przy dźwiękach muzyki, chodząc od domu do domu lub łapiąc dziewczęta na rynku, polewają je wodą lub wrzucają do wanny. Polewanie ma wróżyć szczęście i pomyślność.
Dziady śmigustne.
Gdy nadchodzi zmierzch w wielkanocną niedzielę, w niewielkiej wiosce Dobra koło Limanowej, na ulicach pojawiają się dziwne postacie – dziady śmigustne. Maszkary, przyodziane w słomiane wdzianka i maski ze skóry z wyciętymi otworami na oczy i usta, pohukują, pojękują i wydają nieartykułowane dźwięki, chodząc od domu do domu. Szukają panien, które oblewają wodą lub porywają i wrzucają do rzeki. To ludowa tradycja kultywowana na terenie południowej Małopolski, gdzie mężczyźni w tradycyjnych strojach przywołują historię wioski Dobra.
Według dawnych podań przed wiekami do wsi przybyli jeńcy z niewoli tatarskiej. Byli nadzy, mieli obcięte języki i zmasakrowane twarze. Okryci znalezioną po drodze słomą, z zasłoniętymi twarzami, przybyli do domostw po pomoc. Mieszkańcy wioski zaopiekowali się przybyszami – na pamiątkę tych wydarzeń wieś nazywa się Dobra. Po dziś dzień w każdą niedzielę wielkanocną w Dobrej, kawalerowie we własnoręcznie przygotowanych strojach wychodzą na ulice i polewają przechodniów.
W zależności od tego, w jakiej części kraju mieszkamy, możemy znać różne tradycje i zwyczaje Świąt Wielkanocnych. W Polsce, w wielu regionach wciąż kultywowane są dawne obyczaje, choć w nieco zmienionej formie. Wielkanocne zwyczaje ludowe to część naszej tradycji, dlatego warto je znać, nawet, gdy nie są już praktykowane.