Ostatni czwartek przed Wielkim Postem, w kalendarzu chrześcijańskim to Tłusty Czwartek, rozpoczyna on ostatni tydzień karnawału.
W dawnej Polsce ostatnie dni karnawału były czasem hucznych zabaw, tańców i tłustego jedzenia.
Tłusty Czwartek otwierał Zapusty i w tym czasie dozwolone, a nawet wskazane było obżarstwo.
Tłusty Czwartek był świętem przepysznego jedzenia. Tego dnia na polskich stołach gościły w dużych ilościach mięsiwa, słodkie wypieki i tłuste potrawy. Nie brakowało również pęt kiełbasy, boczku, słoniny, kapusty ze skwarkami. Na pańskich stołach królowały sztuki mięsa z drobiu i dziczyzny, wyszukane pasztety i różnego rodzaju wyborne wysokoprocentowe napoje.
Gospodynie smażyły pełne półmiski słodkich racuchów, pampuchów, faworków zwanych chrustem lub chruścikami, oraz pulchnych ciast. Ostatkowe uczty były ostatnią okazją do napełnienia żołądków przed okresem Wielkiego Postu. Tłuszcz i cukier od dawna symbolizowały bogactwo i dobrobyt, dlatego ich przygotowanie i zjedzenie w dużej ilości miało zapewnić pomyślność w rozpoczynającym się nowym cyklu życia przyrody.
Pączki pojawiły się na polskich ziemiach w XVI wieku i na stałe zapisały się w polskiej kuchni.
Choć pączki w XVI stuleciu, nie przypominały tych, którymi delektujemy się obecnie, wówczas były to buły z żytniego ciasta chlebowego, nadziewane słoniną smażone na smalcu. Słodkie racuchy, pączki i chrusty pojawiły się w następnych wiekach. Jeszcze w pierwszych dziesięcioleciach ubiegłego stulecia pączki smażono, zgodnie recepturą sprzed wieków, a więc głównie z kęsów rozwałkowanego i zawijanego ciasta, na rozgrzanym smalcu .
Jak pisał ks. Jędrzej Kitowicz w swoim dziele z XVIII wieku "Opis obyczajów za panowania Augusta III": "Skoro się nacisnęło do Polski kucharzów Francuzów i rodacy wydoskonalili się w kucharstwie, (...). Ciasta także francuskie, torty, biszkopty i inne, pączki nawet - wydoskonaliło się to do stopnia jak najwyższego. Staroświeckim pączkiem trafiwszy w oko, mógłby go był podsinić, dziś pączek jest tak pulchny, tak lekki, że ścisnąwszy go w ręku, znowu się rozciąga i pęcznieje jak gąbka do swojej objętości, a wiatr zdmuchnąłby go z półmiska".
Kulisty kształt pączka pochodzi z XVIII wieku, gdy zaczęto używać do wypieku drożdży, przez co ciasto stało się bardziej puszyste, powszechne jest przekonanie, że idealny pączek jest puszysty i jednocześnie lekko zapadnięty. Natomiast jasna obwódka dookoła pączka ma świadczyć o tym, że ciasto smażone było na świeżym tłuszczu.
Do zapustowych słodkich, regionalnych przysmaków na Pomorzu, należą smażone na smalcu kaszubskie plińce i purcle oraz grochowinki kociewskie, będące rodzajem chrustów. Plińce są smażonymi na smalcu lub oleju małymi plackami, z ziemniaków startych na tarce, z dodatkiem jajek, mąki, maślanki i soli. Polewano je śmietaną i posypywano cukrem. Na Kaszubach smażono też ruchacze, będące plackami z ciasta drożdżowego. Natomiast purcle, czyli małe pączki, formuje się z ciasta wyrabianego z mąki z dodatkiem drożdży, jaj, cukru, mleka, masła i kieliszka spirytusu. Ich nadzienie stanowią powidła. Purcle smaży się na rozgrzanym smalcu albo oleju, a potem posypuje cukrem pudrem. Jeżeli nie są nadziewane, nakłada się na nie konfiturę. Obecnie Purcle znajdują się na liście polskich produktów tradycyjnych.
Do Trójmiasta zwyczaj i receptury smażenia pączków w Tłusty Czwartek przywieźli warszawscy cukiernicy, którzy osiedlili się w nim zaraz po wojnie.
Tłusty Czwartek to nie tylko uczty i potrawy tłustoczwartkowe to również czas hucznych zabaw, które rozpoczęte w tym dniu trwały do ostatnich minut ostatkowego wtorku.
Wyjątkowe świętowanie składało się na tradycyjny Tłusty Czwartek w Krakowie i okolicach. Według legendy w XVII wieku w Krakowie żył wójt Comber, który słynął z surowego charakteru i braku życzliwości względem kobiet. Zakończył on swoje życie w Tłusty Czwartek, a jego śmierć tak ucieszyła krakowskie przekupki, że postanowiły co roku świętować w tym dniu tzw. Babski Comber, czyli kobiece spotkania połączone z huczną zabawą. Była to dla wielu kobiet jedyna okazja w roku do zabawy bez męża, wizyty w karczmie i radosnego świętowania.
W Tłusty Czwartek i w ostatnie dni karnawału, kobiety tańczyły na len i konopie. Wysokie podskoki przy wtórze powtarzanych życzeń, miały na celu zapewnienie urodzajnych zbiorów i pełnych spichlerzy w danym roku. Odbywały się też wesołe pochody,
mające przynieść uczestnikom szczęście i pomyślność. Podczas takich pochodów grała głośno muzyka i slychać było śpiew, a na czele znajdowały się znane z kolędniczych obrzędów: kurka, turoń, koza, niedźwiedź, bocian, żuraw i konik.
Karnawał był kiedyś okresem zalotów, swatów, oświadczyn i ślubów, idealnym czasem na znalezienie kandydata na męża lub żonę. Jeśli jednak ktoś, komu wiek pozwalał na zawarcie małżeństwa, pozostawał bez pary, w ostatnie dni przed Wielkim Postem, zostawał drogo ukarany, ponieważ w dawnej Polsce najważniejszym obowiązkiem każdego człowieka, było założenie rodziny, spłodzenie potomstwa i przedłużenie rodu.
Kawalerów i panny w zapustowy wtorek zaprzęgano do drewnianej kłody i przepędzano przez wieś lub główne ulice miast. Dla gapiów zwyczaj ten był okazją do śmiechu, dla zaprzęgniętych - powodem do wstydu.
Ostatnie sześć dni kończących karnawał w dawnej Polsce obchodzono szczególnie smacznie i głośno. Ostatkowe zabawy przeciągały się od jednego do drugiego dnia, a śpiewom i hulankom nie było końca. We wtorek przed Popielcem pojawiał się barwny i wesoły pochód przebierańców pielgrzymujących od domu do domu. Dzięki którym ostatnie karnawałowe zabawy stawały się jeszcze bardziej kolorowe.
Przebierańcy odgrywali żartobliwe scenki, śpiewali pieśni i wygłaszali oracje, czyniąc przy tym wiele hałasu i wrzawy. Przebierańców, którzy chodzili po domach, witano radośnie, ponieważ takie odwiedziny miały zwiastować danemu domowi, szczęście i dostatek przez cały rok. Przebierańcy zbierali datki, za które organizowali później wspólną zabawę. Kończono ją punktualnie we wtorek o północy. Następnego dnia wszyscy spotykali się w kościele na mszy popielcowej.
Obecnie w Polsce większość zwyczajów związanych z Tłustym Czwartkiem odeszło w niepamięć, nadal jednak żywa jest tradycja jedzenia w tym dniu pączków.
"Powiedział Bartek, że dziś Tłusty Czwartek, a Bartkowa uwierzyła, dobrych pączków nasmażyła"– mówi staropolskie przysłowie. Według jednego z przesądów, jeśli ktoś w Tłusty Czwartek nie zje ani jednego pączka - w dalszym życiu nie będzie mu się wiodło.
Z naszą polską tradycją jedzenia tłustoczwartkowych pączków wiążą się jeszcze inne przysłowia:
"Gdy w Tłusty Czwartek człek w jedzeniu pofolguje, łaskawy Pan Bóg grzech obżarstwa daruje", "Tłusty Czwartek pączkami fetuje, a od Popielca ścisły post szykuje", "Kto w Tłusty Czwartek nie zje pączków kopy, temu myszy zniszczą pole i będzie miał pustki w stodole".