Popielec to pierwszy dzień Wielkiego Postu. W tym dniu, chrześcijanie udadzą się do kościoła na pokutną, popielcową mszę, w trakcie której księża posypywać będą głowy wiernych popiołem. Zwyczaj ten kultywowany jest do dziś. Ma przypominać każdemu wiernemu o nieuniknionej śmierci zgodnie ze słowami, że człowiek z prochu powstał i w proch się obróci.
Obecnie obchodzenie Popielca ogranicza się właściwie do posypania głowy popiołem. Ale kiedyś, w różnych regionach dawnej Polski, dzień ten obchodzono nieco inaczej.
Jednym z zapomnianych już zwyczajów popielcowych, był Podkurek - skromny, uroczysty posiłek spożywany o północy.
Gdy o północy rozbrzmiewały dzwony kościelne, cichła muzyka, gasły światła, gospodyni domu wnosiła na stół półmisek przykryty pokrywką. Domownicy ustawiali się wokół półmiska, a pan domu unosił pokrywkę. Spod niej wylatywał ptak, którym najczęściej był wróbel. Na półmisku były śledzie, jajka i kubek mleka.
Zaznaczyć trzeba, że odmówienie spożycia podkurka, traktowane było za wielki nietakt i było porównywalne do rezygnacji z podzielenia się opłatkiem.
Podkurek spożywano w ciszy i smutku, a jego spożywanie zwiastowało rozpoczęcie Wielkiego Postu. Zwyczaj ten był kultywowany zarówno wśród bogaczy, jak i wśród chłopów.
Po północy, spożywano również okrągły placek drożdżowy zwany popielnikiem. Spożywającym go miał uświadomić, że nadszedł czas postu, dlatego popielnik nie był doprawiony i ogólnie był niesmaczny.
We wtorek o północy cichło zapustne granie. W wielu regionach Polski ten moment miał przypisane sobie zwyczaje. Skrzypka pakowano na taczki i wywożono ze wsi. Urządzano symboliczny pogrzeb basów. Szorowano garnki i wyparzano je, by nie został w nich żaden ślad po tłuszczu i zapachu mięsa na czas Wielkiego Postu. Nadchodził czas zadumy i pokuty.
W sam Popielec najczęściej nie jedzono nic, tak jak i w Wielki Piątek. Z myślą o Bogu ofiarnie odmawiano sobie nawet postnego żuru, przyrządzanego z mąki żytniej lub owsianej oraz wody z dodatkiem skórki czarnego chleba i paru ząbków czosnku.
Żur był najbardziej powszechną potrawą jadaną w czasie postu, a także śledzie. Gotowano te potrawy tradycyjne na wiele sposobów przez cały Wielki Post.
Żur był potrawą i królewską i chłopską. Polska zalewajka z żytniego zakwasu z różnymi dodatkami, była potrawą przede wszystkim postną. Żur był zupą tanią i łatwą do przyrządzenia, w każdym niemal domu bowiem, stale znajdował się zakwas z żytniej mąki, niezbędny do pieczenia chleba.
Choć obrzęd kościelny symbolizował nadchodzący czas zadumy, na wsiach, a także w mniejszych miastach, wśród prostych ludzi, znana była zabawa polegająca na posypywaniu sobie nawzajem głów popiołem. Inną zabawą, dominującą wśród prostych ludzi, było rozbijanie garnka pełnego popiołu tuż przed stopami danej osoby. Robili to chłopcy dziewczętom, a dziewczęta chłopcom. Garnki z popiołem rozbijano również o drzwi domów.
Do tradycji popielcowej należy tak zwany przetak - w środę nad ranem w każdej karczmie przy wejściu wieszano przetak z popiołem. Sadzano na piecu małego chłopca, który pociągał za sznurek przymocowany do przetaka, za każdym razem, gdy ktoś przekraczał próg karczmy.
W niektórych regionach rano w Popielec, na drogach wiodących do wsi i miasteczek pojawiała się charakterystyczna para dziada i baby, za których przebierali się mężczyźni. Dziad ubrany był w znoszone, podarte ubranie, a w ręku trzymał bat ze sznura konopnego oplecionego słomą, zwany korbaczem. Dziad i baba zatrzymywali napotkane wozy i wymuszali datki. Jeśli otrzymali datek, darczyńca otrzymywał podziękowanie w formie rymowanego wierszyka. Osoby, które nie chciały dać żadnych pieniędzy, otrzymywały symboliczną chłostę batem.
Wierzono, że w okolicy, w której pojawi się charakterystyczny dziad z babą, plony zbóż na polach będą obfite.
Do tradycji popielcowej należała też zabawa o nazwie kłoda popielcowa, szczególnie popularna zwłaszcza na wsiach i w małych miasteczkach. Zabawa polegała na przywiązaniu kawalerów i panien na wydaniu do kłody, która to symbolizować miała małżeńskie jarzmo i przeganianiu ich po ulicach. Z takim ciężarem na plecach udawali się w końcu do karczmy, tam mogli się wyzwolić stawiając wszystkim wódkę. Nazywało się to wyzwoliny. Zwyczaj ten był bardzo popularny w pierwszej połowie XVII w. Z biegiem lat zaczął jednak znikać i w XVIII w. spotkać go można było już tylko na wsi.
Innym zwyczajem Środy Popielcowej były popłuczyny. Kobiety zbierały się w karczmach w większym gronie na tańce kobiet, na tak zwane - popłuczyny.
Odbywały się też tzw. tańce na urodę lnu i konopi. Wierzono, że kto wyżej wyskoczy w tańcu, temu len i konopie wyżej wyrosną na polu.
Do zwyczajów Środy Popielcowej, należała również zabawa kobiet w skoki na tzw. wysoki len, czyli urodzaj, oraz zwyczaj polegający na zaprzęganiu na ulicy młodych, niezamężnych dziewcząt do tzw. pnia z przyczepionym z tyłu szkieletem śledzia jako karę za to, że zwlekają z zamążpójściem.
Żyjący w XVIII w. ks. Jędrzej Kitowicz tak przedstawił Popielec: „...Zaś przy kościołach w Wstępną Środę, po miastach ,,chłopcy, studencikowie czatowali na wchodzącą do kościoła białą płeć, której przypinali na plecach kurze nogi, skorupy od jajec, indycze szyje, rury wołowe i inne tym podobne materklasy; tak zaś to sprawnie robili, że się tego osoba dostająca nie czuła bo to plugastwo było uwiązane na sznurku lub nici, do końca której była przyprawiona szpilka zakrzywiona jak wędka, więc chłopiec do takich figlów wyćwiczony, byle się dotknął ową szpilką sukni, raz i figla na osobie zawiesił. Pięknie przybraną i wiele razy będąc dystyngowaną postępowała w kościół z dobra miną, gdy tymczasem wiszącym na plecach kawalcem pustym głowom śmiech z siebie czyniła, którym się sama, na koniec od kogo roztropnego uwolniona od wisielca, zarumienić musiała...”
W miarę upływu dnia Środy Popielcowej, kończono wszystkie zabawy i tańce i dla wiernych rozpoczynał się czas wielkopostnej zadumy. Ludzie na wsiach, na czas Wielkiego Postu, ukrywali wszystkie przedmioty, które mogłyby naruszyć poważną atmosferę, takie jak instrumenty muzyczne, lustra, błyskotki. Również odzież, którą noszono od środy popielcowej, była bardzo skromna i wyłącznie w ciemnym kolorze. Popielec wiązał się też na wsi z wieloma zakazami, np. zakazem dotykania wrzeciona i przędziwa. Wierzono, że złamanie tego zakazu spowoduje, że nie udadzą się produkowane w gospodarstwie sery.
Od czasów staropolskich zmieniło się wiele, zaginęły tradycyjne zwyczaje i obrzędy ludowe Środy Popielcowej, przetrwały jedynie w zapiskach z tamtego okresu i we wspomnieniach ludzi, którzy opowieści o tamtych zwyczajach pielęgnowali i przekazywali sobie z pokolenia na pokolenie.